Obiecywali miliony - mówią byli członkowie zarządu klubu. Tylko 100 tysięcy - odpowiadają przedstawiciele sponsora tytularnego. W Sądzie Okręgowym w Szczecinie zakończyła się pierwsza rozprawa między klubem Stocznia Szczecin a Stocznią Szczecińską.
Jak mówił były członek zarządu klubu Christian Lis, przedstawiciele sponsora opóźniali podpisanie dokumentu, ale "korytarzowe obietnice" i nieoficjalne rozmowy dawały nadzieję na duże pieniądze.
- Zanim doszło do podpisania umowy zostało to jednoznacznie sformułowane, wypowiedziane przez prezesa Andrzeja Strzebońskiego, że jego interesuje tylko wariant mistrzowski - powiedział Christian Lis.
Zeznający przed sądem były prezes Stoczni Szczecińskiej Andrzej Strzeboński podkreślał, że jedynym wiążącym zobowiązaniem jest kwota, która figuruje w aneksie do umowy, który powstał 27 lipca 2018 roku.
- Dedykujemy wsparcie finansowe wobec klubu kwotą 100 tys. złotych i to stało się w lipcu - powiedział Strzeboński.
Gwarantem części kontraktów zawodników miał być podpis wiceprezesa Szczecińskiego Parku Przemysłowego Grzegorza Wojarnika. Przedstawiciele klubu mówili, że państwowa spółka zapewniała, że będzie finansowała działanie zespołu - w tym pensje siatkarzy i sztabu szkoleniowego. Potwierdzeniem dobrej woli, miało być podpisanie części umów siatkarzy przez przedstawiciela sponsora.
Jak tłumaczył były prezes Stoczni Szczecińskiej Andrzej Strzeboński, umowy przyniósł dyrektor sportowy drużyny Krzysztof Śmigiel, a dokumenty są nieważne, ponieważ podpisał je jeden, a nie dwóch członków zarządu. Ponadto o umowach prezes Strzeboński dowiedział się dopiero po kilku miesiącach.
- Poprosił pana wiceprezesa o parafowanie tych umów z zawodnikami ze strony sponsora, bo jak mówił - taki jest wymóg Plus Ligi - powiedział Strzeboński.
Podczas rozprawy zeznawali również byli członkowie zarządu Stoczni Szczecińskiej Marek Bączkowski i Grzegorz Wojarnik oraz były przedstawiciel klubu Paweł Adamczak.
Jak mówił były członek zarządu klubu Christian Lis, przedstawiciele sponsora opóźniali podpisanie dokumentu, ale "korytarzowe obietnice" i nieoficjalne rozmowy dawały nadzieję na duże pieniądze.
Zeznający przed sądem były prezes Stoczni Szczecińskiej Andrzej Strzeboński podkreślał, że jedynym wiążącym zobowiązaniem jest kwota, która figuruje w aneksie do umowy, który powstał 27 lipca 2018 roku.