Kiedy staniesz na głównym skrzyżowaniu każdego z zachodniopomorskich miasteczek odniesiesz wrażenie, że wszystko toczy się normalnym rytmem. Samochody przejeżdżają, ludzie chodzą. Nic. Nic nie wskazuje na to, że oto gdzieś tam SARS-CoV-2 znowu daje o sobie znać.

Wystarczy jednak nieco zejść z utartych szlaków, by przekonać się, że jednak świat nawet w powolnym Choszcznie zwolnił.

Puste place zabaw, ławki, alejki to już standard. Malo spacerujących osób, obrazek coraz częstszy. Ale para myjąca okna - zupełnie nowy.

Rzut oka w kalendarz wystarczy, żeby wszystko stało się jasne. Idą Święta Wielkanocne. Już wiemy, że będą inne niż wszystkie. Bez gwarnego święcenia pokarmów, bez wielopokoleniowych rodzinnych śniadań.

W świątecznym okresie wielu mijało Choszczno jadąc wgłąb kraju do rodziny. W końcu to droga na Poznań, a jakoś tak jest, że chociażby ze Szczecina to większość dalekobieżnych tras wiedzie przez Poznań. I przez Choszczno. Kiedy zaś jedzie się na północ, to tutaj zaczyna już pachnieć domem, morzem (w zależności do czego ktoś zmierza). A po remoncie będzie i wygodniej i szybciej i nawet może wysiąść będzie się chciało, bo odnowiony dworzec do tego zachęci.

Szczególnie latem, by odpocząć nad pięknym jeziorem. Ono nie traci swego uroku o żadnej porze... Było tu i jest. I będzie. Po koronawirusie też...