"Czy pan Igo Sym?" - tak ponoć brzmiały ostatnie słowa, które usłyszał w swoim życiu. Zapraszam na 2 część opowieści o aktorze kina austriackiego, niemieckiego i polskiego; amancie, który w latach 20. i 30. ubiegłego wieku uwodził i rozkochiwał w sobie widzów.
W książce "Ina Benita. Za wcześnie na śmierć" Piotr Gacek cytuje opinię znakomitej przedwojennej aktorki, Lidii Wysockiej: „Sym był naprawdę przystojny. Wysoki, niebieskooki. Nie wiem, czy o mężczyźnie można powiedzieć »piękny«, ale to był piękny mężczyzna. I wykształcony, oczytany. Miał już międzynarodową sławę, zdobytą głównie w niemieckich filmach – podobno przyjaźnił się z Marleną Dietrich, którą nauczył grać na pile… Sama się sobie dziwię, że tak pochwalnie mówię o nim, bo przecież w końcu okazał się kanalią. Ale to wszystko prawda. Kobiety za nim szalały…". Igo Sym był postacią tragiczną. Ale sam przypieczętował swój los, a zrobił to - co ciekawe - w 1937 roku w Szczecinie.
W książce "Ina Benita. Za wcześnie na śmierć" Piotr Gacek cytuje opinię znakomitej przedwojennej aktorki, Lidii Wysockiej: „Sym był naprawdę przystojny. Wysoki, niebieskooki. Nie wiem, czy o mężczyźnie można powiedzieć »piękny«, ale to był piękny mężczyzna. I wykształcony, oczytany. Miał już międzynarodową sławę, zdobytą głównie w niemieckich filmach – podobno przyjaźnił się z Marleną Dietrich, którą nauczył grać na pile… Sama się sobie dziwię, że tak pochwalnie mówię o nim, bo przecież w końcu okazał się kanalią. Ale to wszystko prawda. Kobiety za nim szalały…". Igo Sym był postacią tragiczną. Ale sam przypieczętował swój los, a zrobił to - co ciekawe - w 1937 roku w Szczecinie.