Sześć osób nie żyje, w tym sprawca strzelaniny, do której doszło w korporacji piwowarskiej w Milwaukee, w Stanach Zjednoczonych. To już kolejna taka tragedia w tym kraju - od początku roku prawie 20 osób zginęło w wyniku napaści z bronią w ręku.
W browarze na co dzień pracuje ponad 1400 osób. Sprawcą okazać się miał mężczyzna, który w środowe popołudnie czasu lokalnego został zwolniony z pracy. Następnie powrócił uzbrojony na teren swojego byłego już pracodawcy i zaczął strzelać.
W akcji w browarze brały udział specjalne jednostki policji lokalnej i federalnej.
Prezydent Donald Trump w rozmowie z dziennikarzami nazwał strzelca "strasznym mordercą" i złożył kondolencje rodzinom ofiar.
– Nasze serca serca bija dla poszkodowanych i ich bliskich – powiedział Donald Trump.
W momencie, kiedy wybuchła strzelanina w kompleksie budynków, firma wysłała swoim pracownikom specjalne ostrzeżenia za pomocą sms-ów i e-maili.
Strzelanina w Wisconsin w po raz kolejny wywołuje dyskusję na temat prawa do posiadania broni w Stanach Zjednoczonych.
W akcji w browarze brały udział specjalne jednostki policji lokalnej i federalnej.
Prezydent Donald Trump w rozmowie z dziennikarzami nazwał strzelca "strasznym mordercą" i złożył kondolencje rodzinom ofiar.
– Nasze serca serca bija dla poszkodowanych i ich bliskich – powiedział Donald Trump.
W momencie, kiedy wybuchła strzelanina w kompleksie budynków, firma wysłała swoim pracownikom specjalne ostrzeżenia za pomocą sms-ów i e-maili.
Strzelanina w Wisconsin w po raz kolejny wywołuje dyskusję na temat prawa do posiadania broni w Stanach Zjednoczonych.