Tysiące ludzi zostało ewakuowanych w centralnej części amerykańskie stanu Michigan. Wezbrane rzeki przerwały tamtejsze zapory. W niektórych miejscach poziom wody sięga wysokości dachów domów i przykrywa drogowe znaki.
Wezbrana woda zaczęła mieszać się ze zbiornikami z chemikaliami z lokalnej fabryki. Władze podkreśliły jednak, że w tym przypadku nie ma zagrożenia skażeniem i nie ma powodów do dodatkowych obaw.
Miejscowy gubernator Gretchen Whitmer wprowadziła na zarządzanym przez siebie terenie stan podwyższonego ryzyka.
- Miejscami poziom wody przekracza dwa metry. Nigdy czegoś tak strasznego tutaj nie widzieliśmy - podkreśla stanowa gubernator.
Teraz szczególnie zagrożona jest miejscowość Midland, która liczy 42 tysiące mieszkańców. Już ewakuowanych zostało 10 tys. osób, a najgorsze w przypadku powodzi może nadejść w najbliższych dniach.
Dobre wiadomości są takie, że pomimo krytycznej sytuacji, mieszkańcy stosują się do zaleceń władz i na razie nie zanotowano ofiar śmiertelnych ani rannych. Dobrą informacją jest też to, że nie cała struktura tamtejszej tamy została uszkodzona.
Miejscowy gubernator Gretchen Whitmer wprowadziła na zarządzanym przez siebie terenie stan podwyższonego ryzyka.
- Miejscami poziom wody przekracza dwa metry. Nigdy czegoś tak strasznego tutaj nie widzieliśmy - podkreśla stanowa gubernator.
Teraz szczególnie zagrożona jest miejscowość Midland, która liczy 42 tysiące mieszkańców. Już ewakuowanych zostało 10 tys. osób, a najgorsze w przypadku powodzi może nadejść w najbliższych dniach.
Dobre wiadomości są takie, że pomimo krytycznej sytuacji, mieszkańcy stosują się do zaleceń władz i na razie nie zanotowano ofiar śmiertelnych ani rannych. Dobrą informacją jest też to, że nie cała struktura tamtejszej tamy została uszkodzona.