Przestępcy napadli na statek ESL Australia, należący do szczecińskiego armatora "Euroafrika". Załodze nic się nie stało.
Piraci zaatakowali statek niedaleko wybrzeża Nigerii. 15-osobowa załoga schowała się w tzw. cytadeli, czyli w bunkrze na statku, gdzie można bezpiecznie przetrwać atak.
- To nie pierwszy przypadek zaatakowania statku w tym rejonie - mówi kapitan Włodzimierz Grycner, który też pływał do Zachodniej Afryki. - Tam jest tak samo niebezpiecznie jak w Somalii. Z tym, że w Zatoce Nigeryjskiej porywają dla okupu przeważnie. Tam są różne organizacje wyzwoleńcze w Nigerii i oni porywają dla okupu i ostatnie porwanie też było dla okupu. Nie wiem ile zapłacono, ale w każdym razie załoga wróciła - opowiada Grycner.
Armatorzy wynajmują specjalną ochronę w rejonach, gdzie piraci atakują statki, jest to jednak bardzo drogie - mówi kapitan Wiktor Czapp, który pływał do Zachodniej Afryki jeszcze w latach 70'. - To było do wynajęcia i to dosyć słono kosztowało, także nie wszyscy brali te wartownie. Nasze statki, które były tam PŻM-owskie z cementem, to po prostu, jak się robiło ciemno, to podnosili kotwice i wychodzili w morze - opowiada Czapp.
ESL Australia został częściowo splądrowany, statek szybko dostał asystę ochrony, teraz kontynuuje rejs do Kamerunu.
- To nie pierwszy przypadek zaatakowania statku w tym rejonie - mówi kapitan Włodzimierz Grycner, który też pływał do Zachodniej Afryki. - Tam jest tak samo niebezpiecznie jak w Somalii. Z tym, że w Zatoce Nigeryjskiej porywają dla okupu przeważnie. Tam są różne organizacje wyzwoleńcze w Nigerii i oni porywają dla okupu i ostatnie porwanie też było dla okupu. Nie wiem ile zapłacono, ale w każdym razie załoga wróciła - opowiada Grycner.
Armatorzy wynajmują specjalną ochronę w rejonach, gdzie piraci atakują statki, jest to jednak bardzo drogie - mówi kapitan Wiktor Czapp, który pływał do Zachodniej Afryki jeszcze w latach 70'. - To było do wynajęcia i to dosyć słono kosztowało, także nie wszyscy brali te wartownie. Nasze statki, które były tam PŻM-owskie z cementem, to po prostu, jak się robiło ciemno, to podnosili kotwice i wychodzili w morze - opowiada Czapp.
ESL Australia został częściowo splądrowany, statek szybko dostał asystę ochrony, teraz kontynuuje rejs do Kamerunu.