Wyjątkową misję pokrzyżowała pogoda. To miał być początek nowej ery lotów kosmicznych Stanów Zjednoczonych. W środę po godzinie 22.33 czasu polskiego z przylądka Cape Canaveral na Florydzie powinna wystartować rakieta Falcon 9.
Wydarzenie to z dwóch względów miało przejść do historii nowożytnego świata.
W środowy wieczór oczy całego świata skierowane były na przylądek Cape Canaveral na Florydzie. Pierwszy raz w historii za lot amerykańskich astronautów w kosmos odpowiedzialna była nie NASA, a prywatna firma Elona Muska.
Miało też dojść do wznowienia kosmicznych misji z terenu Stanów Zjednoczonych po blisko 10 latach przerwy. Na wszystko będziemy musieli jednak poczekać jeszcze przynajmniej do soboty.
Na niecałe 20 minut przed startem, kiedy kosmonauci byli gotowi do misji i znajdowali się w kapsule - ze względu na warunki atmosferyczne - zdecydowano się przesunąć wszystko na najbliższy weekend. Dokładnie: na sobotę, wstępnie po godzinie 21 czasu polskiego.
Całą sprawę komentowała w studiu telewizji ABC astronautka NASA, Christina Koch.
– Możemy być zawiedzeni, że do startu nie doszło, ale astronauci są do tego przygotowani. Jesteśmy świadomi od początku, że takie misje ze względu na warunki atmosferyczne często są przesuwane – mówiła Christina Koch.
W środę w starcie przeszkodziła tropikalna burza.
W 2011 roku ówczesny prezydent USA Barack Obama zakończył narodowy program kosmiczny. Uznał, że jest on za drogi. Za 135 lotów państwo zapłaciło 200 miliardów dolarów.
9 lat temu rozpoczął się etap komercjalizacji kosmicznych przedsięwzięć i teraz mamy tego efekty.
W środowy wieczór oczy całego świata skierowane były na przylądek Cape Canaveral na Florydzie. Pierwszy raz w historii za lot amerykańskich astronautów w kosmos odpowiedzialna była nie NASA, a prywatna firma Elona Muska.
Miało też dojść do wznowienia kosmicznych misji z terenu Stanów Zjednoczonych po blisko 10 latach przerwy. Na wszystko będziemy musieli jednak poczekać jeszcze przynajmniej do soboty.
Na niecałe 20 minut przed startem, kiedy kosmonauci byli gotowi do misji i znajdowali się w kapsule - ze względu na warunki atmosferyczne - zdecydowano się przesunąć wszystko na najbliższy weekend. Dokładnie: na sobotę, wstępnie po godzinie 21 czasu polskiego.
Całą sprawę komentowała w studiu telewizji ABC astronautka NASA, Christina Koch.
– Możemy być zawiedzeni, że do startu nie doszło, ale astronauci są do tego przygotowani. Jesteśmy świadomi od początku, że takie misje ze względu na warunki atmosferyczne często są przesuwane – mówiła Christina Koch.
W środę w starcie przeszkodziła tropikalna burza.
W 2011 roku ówczesny prezydent USA Barack Obama zakończył narodowy program kosmiczny. Uznał, że jest on za drogi. Za 135 lotów państwo zapłaciło 200 miliardów dolarów.
9 lat temu rozpoczął się etap komercjalizacji kosmicznych przedsięwzięć i teraz mamy tego efekty.