Historia zakupu biletów zakończyła się tak, że siedzieliśmy w osobnych sektorach. Ale najważniejsze, że cała nasza trójka (my plus Wioletta) miała w miarę dobre miejsca. Tu może warto wspomnieć, że najwyższe sektory były puste. Koncert nie był wyprzedany, zajęte było około 80% hali. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że pani ta nagrywa i koncertuje mniej więcej co dziesięć lat, to i tak dobra frekwencja. Poza tym, podczas tych długich lat ciszy właściwie nie istnieje medialnie, co nie powiększa z pewnością jakoś specjalnie młodszej wiekowo liczby fanów. Ale "swoją" publiczność ma od ponad dwudziestu lat, na nich zawsze może liczyć. Jaką muzykę tworzy Sade i jej zespół? Trochę jazzu, trochę soulu, nieśpieszne tempa. Jedni mówią, że nudy, inni zachwycają się głosem i melodiami serwowanymi przez zespół. To taki soulowo- jazzowy Motorhead albo Slayer. Tu nie ma zaskoczeń, choć grają od dwudziestu pięciu lat, to i tak można przypuszczać jak będzie brzmiała kolejna płyta :) W tekstach piosenek też cudów się nie doszukamy. To w dużej większości piosenki o miłości, smutku, tęsknocie. Zaśpiewane prostym językiem, bez trudnych porównań i innych takich. Nie ma co przytaczać cytatów, wystarczy spojrzeć na tytuły ;)
"Oto kobieta w Somalii
szukająca pereł na rozstaju dróg
siła mocniejsza niż natura
nie pozwoli jej umrzeć
oto sposób w jaki ona umiera
umiera aby przetrwać
nie wiem jak ona to robi
ale chciałabym być tak odważna
ona wznosi płacz do nieba
w jej sercu jest kamień
Żyje życiem, którego nie wybrała
i to rani jak para nowych butów
oto kobieta w Somalii
słońce nie daje jej litości
to samo niebo pod którym jesteśmy
pali ją aż do kości
popołudniowa ciemność jest zbyt długa
tak jakby chciała wziąć ją do domu
każde ziarno jest ostrożnie zapakowane
perły dla jej małej dziewczynki
Alleluja!
Alleluja!"