Medaliści mistrzostw Polski i świata trenują w wiejskiej, nieogrzewanej szopie. Chodzi o zawodników armwrestlingu - czyli siłowania na rękę - z klubu "Złoty Orzeł" z Choszczna, którzy muszą przygotowywać się do marcowych mistrzostw Polski.
Drewniany budynek w wiosce, dziesięć kilometrów od Choszczna, udostępnił zawodnikom jeden z przyjaciół.
- Trenujemy w szopie. Warunki nie są super, ale damy radę, jak zawsze - mówi Krzysztof Łącki, wiceprezes klubu.
W szopie nie ma łazienki, ani szatni, a zawodnicy sami urządzili tam salę do ćwiczeń. - W takich warunkach, tak czy tak, szatnia nie za bardzo jest nam tutaj w tym momencie potrzebna, bo trzeba się ubierać ciepło, żeby trenować - tłumaczy Łącki.
W klubie "Złoty Orzeł" trenują utytułowani zawodnicy. Każdy z nich ma ambicje, żeby z marcowych mistrzostw Polski przywieźć kolejne krążki.
- Plan jest dostać się do pierwszej trójki, biorąc pod uwagę, że warunki są ciężkie, ale myślę, że dam radę - mówi Natalia Morawska, która startuje w kategorii kobiet do 65 kilogramów.
Patryk Weterle jest brązowym medalistą mistrzostw świata IFA w kategorii osób niepełnosprawnych. - Plany na mistrzostwa Polski są takie, żeby być w dwójce - deklaruje. Taka pozycja da mu kwalifikację do mistrzostw świata i szanse na powtórkę sukcesu.
- Chciałbym zdobyć kolejny tytuł mistrza Polski - dodaje najbardziej utytułowany z choszczeńskich armwrestlerów, czyli Kacper Sinica.
Zawodnicy spotykają się na treningach co najmniej cztery razy w tygodniu i nikt nie narzeka na ciężkie warunki. - Charakter się na pewno hartuje i ciało, odporność. Mówią, że mistrzowie wychodzą z piwnicy! - mówi Kacper Sinica.
Dawniej zawodnicy trenowali w pomieszczeniach Miejskiego Ośrodka Sportów Wodnych w Choszcznie. Zmiany w gminnych spółkach i dodatkowo pandemia spowodowały, że teraz nie ma dla nich miejsca, bo nieczynne są także komercyjne siłownie. Robert Adamczyk, burmistrz Choszczna deklaruje, że jest otwarty na współpracę z klubem.
- Jesteśmy otwarci na współpracę z wszystkimi klubami. Oczywiście w zakresie, w którym pomóc możemy. Ja szczerze powiem dokładnie nie wiem, jakie oni potrzebują warunki, ale miasto ma dużo różnych pomieszczeń, więc na pewno można to zorganizować - zapewnia burmistrz.
Jak mówi Krzysztof Łącki, klub już dawno prosił o pomieszczenia. - Złożone jest pismo już tak naprawdę od półtora roku. Tematy były podejmowane, ale zawsze jest, że już niedługo, już zaraz, a temat się nie rozwija - mówi Łącki.
I jednocześnie podkreśla, że brak treningów w Choszcznie oznacza brak promocji dyscypliny i brak nowych zawodników. W czasach, kiedy treningi odbywały się w mieście - ćwiczyło nawet po 30 osób.
- Gdy trenowaliśmy w Choszcznie, od razu przychodziło więcej zawodników. Zawodnikowi łatwiej sprowadzić kolejnego, znajomego znajomego - czym jest łatwiejszy dostęp, żeby przyjść, chociaż raz zobaczyć, tym jest zawsze więcej zawodników - dodaje Łącki.
"Złoty Orzeł" działa w Choszcznie od 2003 roku.
- Trenujemy w szopie. Warunki nie są super, ale damy radę, jak zawsze - mówi Krzysztof Łącki, wiceprezes klubu.
W szopie nie ma łazienki, ani szatni, a zawodnicy sami urządzili tam salę do ćwiczeń. - W takich warunkach, tak czy tak, szatnia nie za bardzo jest nam tutaj w tym momencie potrzebna, bo trzeba się ubierać ciepło, żeby trenować - tłumaczy Łącki.
W klubie "Złoty Orzeł" trenują utytułowani zawodnicy. Każdy z nich ma ambicje, żeby z marcowych mistrzostw Polski przywieźć kolejne krążki.
- Plan jest dostać się do pierwszej trójki, biorąc pod uwagę, że warunki są ciężkie, ale myślę, że dam radę - mówi Natalia Morawska, która startuje w kategorii kobiet do 65 kilogramów.
Patryk Weterle jest brązowym medalistą mistrzostw świata IFA w kategorii osób niepełnosprawnych. - Plany na mistrzostwa Polski są takie, żeby być w dwójce - deklaruje. Taka pozycja da mu kwalifikację do mistrzostw świata i szanse na powtórkę sukcesu.
- Chciałbym zdobyć kolejny tytuł mistrza Polski - dodaje najbardziej utytułowany z choszczeńskich armwrestlerów, czyli Kacper Sinica.
Zawodnicy spotykają się na treningach co najmniej cztery razy w tygodniu i nikt nie narzeka na ciężkie warunki. - Charakter się na pewno hartuje i ciało, odporność. Mówią, że mistrzowie wychodzą z piwnicy! - mówi Kacper Sinica.
Dawniej zawodnicy trenowali w pomieszczeniach Miejskiego Ośrodka Sportów Wodnych w Choszcznie. Zmiany w gminnych spółkach i dodatkowo pandemia spowodowały, że teraz nie ma dla nich miejsca, bo nieczynne są także komercyjne siłownie. Robert Adamczyk, burmistrz Choszczna deklaruje, że jest otwarty na współpracę z klubem.
- Jesteśmy otwarci na współpracę z wszystkimi klubami. Oczywiście w zakresie, w którym pomóc możemy. Ja szczerze powiem dokładnie nie wiem, jakie oni potrzebują warunki, ale miasto ma dużo różnych pomieszczeń, więc na pewno można to zorganizować - zapewnia burmistrz.
Jak mówi Krzysztof Łącki, klub już dawno prosił o pomieszczenia. - Złożone jest pismo już tak naprawdę od półtora roku. Tematy były podejmowane, ale zawsze jest, że już niedługo, już zaraz, a temat się nie rozwija - mówi Łącki.
I jednocześnie podkreśla, że brak treningów w Choszcznie oznacza brak promocji dyscypliny i brak nowych zawodników. W czasach, kiedy treningi odbywały się w mieście - ćwiczyło nawet po 30 osób.
- Gdy trenowaliśmy w Choszcznie, od razu przychodziło więcej zawodników. Zawodnikowi łatwiej sprowadzić kolejnego, znajomego znajomego - czym jest łatwiejszy dostęp, żeby przyjść, chociaż raz zobaczyć, tym jest zawsze więcej zawodników - dodaje Łącki.
"Złoty Orzeł" działa w Choszcznie od 2003 roku.
- Ja szczerze powiem dokładnie nie wiem, jakie oni potrzebują warunki, ale miasto ma dużo różnych pomieszczeń, więc na pewno można to zorganizować - zapewnia burmistrz.