Nicolasowi Sarkozy’emu zarzucano, że w 2014 roku, czyli dwa lata po zakończeniu prezydentury, proponował wysokie stanowisko w Monako sędziemu Azibertowi w zamian za otrzymanie od niego tajnej informacji. Śledztwo w tej sprawie wszczęto po podsłuchaniu rozmowy telefonicznej byłego prezydenta z jego adwokatem.
Nawet zajadli przeciwnicy prawicy i byłego prezydenta Francji są zaskoczeniu surowością tego wyroku - mówiła publicystka Ewa Hildebrandt.
- Mówi się o tym, że pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to jest brak dowodów. Druga rzecz, którą opinia publiczna przywołuje, to jest właśnie nieproporcjonalność surowości tej kary - mówiła Hildebrandt.
Obserwujemy ostatnio spadek poziomu kultury politycznej. Politycy są bardzo pewni swojej mocy - dodawał prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
- Zwróćmy uwagę, że dopiero wszystkie wyroki zapadają w momencie, kiedy politycy tracą władzę. Czyli krótko mówiąc coś w tej demokracji szwankuje. Bo jeżeli popatrzymy na wzorzec demokracji parlamentarnej, na Stany Zjednoczone, to tam, co zarzucano Sarkozy'emu, jest naturalną rzeczą, że na kampanię wyborczą prezydentów biznes daje ogromne środki - mówił Kik.
Po raz pierwszy w historii Piątej Republiki były prezydent został skazany za korupcję.