Extra Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Extra Giermasz
Warhammer 40,000 Space Marine 2
Warhammer 40,000 Space Marine 2
No to tak - bawiłem się bardzo dobrze, choć mam kilka zastrzeżeń. Co do zasady Warhammer 40000: Space Marine 2 spełnia podstawowe oczekiwania, choć człowiek chciałby czegoś więcej. A ta trzecioosobowa strzelanka z całą pewnością chce być czymś więcej, niż tylko łupaniną. Choć z tym akurat bywa różnie.

Grę do recenzji otrzymaliśmy od polskiego oddziału firmy Plaion.
Recenzja Warhammer 40,000: Space Marine 2

Zacznijmy od podstaw i dobrych informacji. Wcielamy się w Titusa, kosmicznego marine, którego znamy z poprzedniej części. Po latach niełaski, nasz bohater w jednej z walk odnosi ciężkie rany, przechodzi skomplikowaną operację, która pozwala mu wracać do żywych już jako Primaris. Nic za darmo i na darmo oczywiście, bo Titus musi udać się na kolejną niebezpieczną misję. To wszystko rzecz jasna sprowadza się do wysłania na tamten świat - w imię Imperatora - tysięcy Tyranidów, wrogiej rasy, która zamierza przejąć całą galaktykę. Titus - już rękoma gracza - wypełnia zadanie od początku solidnie i z subtelnością żelazka rzuconego z dziesiątego piętra. Space Marine 2 już na wczesnych gameplay'ach pokazywał piękną grafikę i faktycznie, jest na czym oko zawiesić. Szczególnie, kiedy mamy do czynienia z takim podziałem między dżunglą, a nowoczesnymi budynkami częściowo już pochłoniętymi przez rozrastające się rośliny, to wygląda niezwykle intrygująco. Pełno tu szczegółów i rozmachu. Budynki, ale też inne elementy prezentują się bardzo okazale, choć - i tu duży plus - nie ma efektu czystości, raczej brud, zniszczenie albo mrok. Ale z drugiej strony brakowało mi większej interakcji. Nie można zniszczyć elementów do tego nieprzeznaczonych, brak dziur po kulach w większości przedmiotów, nie można poruszyć czy wziąć czegoś z sobą. Jak są beczki - wiadomo, że wybuchają, jakieś pojemniki też się niszczą, ale to właściwie wszystko w tej sprawie.

No dobrze, grafika to jedno, ale nie jesteśmy tutaj, żeby podziwiać landszafty, tylko pruć do złoli z kosmosu i patrzeć czy równo zdychają. A zdychają bardzo równo. I dużo. Jak dużo? No cóż. Powiem tak; jednym z osiągnięć, wcale nie tak trudnym do zdobycia jest zabicie 20 tysięcy wrogów. Trup ściele się bardzo gęsto i całkiem przyjemnie. Karabiny, które dostajecie w większości dają radę, szczególnie te nawiązujące do klasyki, czyli takie, które mają tradycyjną amunicję, stary dobry ołów. Elegancko czuć tutaj imersję i moc poszczególnych narzędzi w rękach naszego specjalisty od usuwania szkodników. Wybór jest całkiem przyzwoity, bo poza klasycznym bolterem, są wariacje szybkostrzelne, ciężkostrzelne, wolniejstrzelne, ale z potężniejszą siłą rażenia, strzelane na większe odległości, miotacze ognia, no i oczywiście broń biała napędzana mechanicznie, czyli na przykład miecz wspomagany, który także dostarcza nieco ciarek na plecach, kiedy przetnie się przez pancerze tyranidów. W ogóle wrogów jest mnogość, zresztą już wspominałem, jak dużo można ich tu odprawić z odpowiedzią odmowną. Ale poważnie, chwilami jesteśmy wręcz przytłoczeni falami wszelkiego plugastwa, które próbuje na nowo zweryfikować graczowi liczbę kończyn. Momentami nawet nie wiadomo, w którą stronę strzelać, tak dużo ich naciera. Bywa to frustrujące, bo trudno tu mówić o jakiejkolwiek strategii czy zmyśle taktycznym, raczej liczy się szybkość reakcji, i kierowanie ogniem w odpowiednią stronę, niejednokrotnie także szczęście. Pomagają też nasi skrzydłowi, którzy poza tym, że również sieją zagładę, choć z umiarkowaną skutecznością, to pomagają nam stanąć na nogi, kiedy otrzymamy poważne rany. Taki wybieg możliwy jest dwukrotnie, później zostaje wczytanie zapisu.

To, że za mało tutaj myśli taktycznej ma też swoje wady. Takie rozwiązanie pomaga niekiedy zwalczać monotonię, co bywa minusem Space Marine 2. Trzymanie wciąż wciśniętego spustu potrafi nieco znużyć, choćby nie wiem jak atrakcyjnie padały kolejne watahy wrogów. Nie zrozumcie mnie źle, rozwałka daje olbrzymią frajdę, ale po dłuższym czasie przydaje się tutaj przerwa, bo potrafi się tu wkraść monotonia. Choć - i tu słowa pochwały - co jakiś czas mamy urozmaicenia. Na przykład walka z powietrza dzięki plecakom odrzutowym. To w sumie to samo, tylko z góry, ale po pierwsze - wygląda to świetnie, modele postaci z tymi maszynami zyskują dodatkowego uroku, po drugie, efekty są naprawdę doskonałe, szczególnie jak spadamy na wrogów bezpośrednio z powietrza z takim "superhero landing". Aż ziemia drży. Co do rozgrywki, to mam wrażenie, że twórcy szeroką inspirację czerpali z Gears o War. Szkoda, że nie zaczerpnęli mechanizmu chowania się za przeszkodami. Naprawdę, aż zęby bolą, że nie można tu schować się za jakąś przeszkodą. Po pierwsze, wprowadziłoby tu właśnie nutę strategii, po drugie, urozmaiciłoby rozgrywkę, po trzecie, po prostu pasowałoby do klimatu. Część z mechanizmów pasuje także do oczywiście wielu innych gier, choć taki tryb szału, to... bez szału. Wygląda jakby deweloperzy jednym okiem patrzyli na God of War, ale tutaj akurat mogli spokojnie więcej ściągnąć, bo ten tryb... no jakoś nie czuć tutaj tej mocy, jaką miał Kratos, kiedy go w końcu szlag trafił. W Space Marine 2 trwa kilka sekund i nie dzieje się tu nic więcej poza tym, że ekran na chwilę zmienia kolor, a Titusowi przybywa odrobina zdrowia za każdego przyciętego do ziemi Tyranida. A tu przydałyby się jakieś dodatkowe efekty, może jakieś wstrząsy w padzie? Więcej hałasu, krwi czy czegoś w tym rodzaju.

Plusa daję jeszcze za stylizację bazy, w której uzupełniamy amunicję, briefujemy się czy wybieramy broń, której to mamy coraz więcej w arsenale, jest też kilka opcji rozwoju. Całość wygląda bardzo warhammerowo, ciemno, ale klimatycznie; świece na latających czaszkach, wszechobecne wszczepy, połączenie technologii z ciałem - to widoki obecne na każdym kroku, wykonane z pomysłem i wiernością pierwowzorowi. Jeśli chodzi o fabułę, to nie porywa, są próby interakcji poszczególnych NPCów z naszym bohaterem, ale jak dla mnie nieco zbyt sztywne i szyte grubymi nićmi. Właściwie od początku wiadomo, kto tu kogo i o co podejrzewa, robi groźne miny i mówi podejrzliwym głosem, ale i tak pochwała za próbę ubogacenia rozgrywki. Choć oczywiście wszyscy wiemy, że to tylko moment na to, żeby palce odpoczęły od naciskania spustu. No i a propo's interakcji. Najbardziej frustrującą była ta związana z komunikatami od innych żołnierzy, kiedy na przykład musimy - dla odmiany - odpierać ataki Tyranidów. Były powtarzane tak często, i wykrzykiwane takim tonem, że miałem ochotę wyłączyć dźwięk. Choć reszta efektów i muzyka są naprawdę niezłe. Niezależnie jednak od tego, jak bardzo się czepiam, jak mówię, czego mi tu brakuje, to najważniejsze rzeczy są na miejscu - bolter w opancerzonej łapie, który solidnie kopie wypluwając masowe bilety na drugą stronę, a także tysiące przeciwników, którzy łapią się na ten przejazd. Wszystko w pięknej i intrygującej oprawie. Oczywiście na cześć Imperatora. 7 na 10.

Zobacz także

2024-11-22, godz. 13:47 Horizon: Zero Dawn Remastered [PlayStation 5] Kacper Narodzonek zagrał i usiadł w studiu z Michałem Królem by podyskutować o odświeżonej wersji bestsellerowej gry akcji Horizon: Zero Dawn Remastered. Michał, który jedynce z 2017 roku wystawił maksymalną ocenę opowiedział… » więcej 2024-11-22, godz. 13:25 Mario & Luigi: Brothership [Switch] Ci dwaj hydraulicy doprawdy nie mają łatwego życia: jak nie trzeba ratować księżniczki Peach, to dla odmiany ratują jakieś królestwa - a jak już zapobiegną zagładzie, to znowu ktoś porwie wspomnianą blondynkę w falbaniastej… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 Romancing SaGa 2: Revenge of the Seven [PlayStation 5] Japońskie gry RPG potrafią wzbudzać skrajne emocje wśród graczy z zachodniej części świata. Tak jak część z nich uwielbia "mangowe oczy", fikuśne ubranka, turową walkę i kreowane w tych tytułach światy, historie oraz relacje… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 Romancing SaGa 2: Revenge of the Seven [PlayStation 5] Japońskie gry RPG potrafią wzbudzać skrajne emocje wśród graczy z zachodniej części świata. Tak jak część z nich uwielbia "mangowe oczy", fikuśne ubranka, turową walkę i kreowane w tych tytułach światy, historie oraz relacje… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 SlavicPunk: Oldtimer [PlayStation 5] Jestem wielkim fanem science fiction, więc zapowiedź gry na podstawie twórczości Michała Gołkowskiego przyjąłem z wielkim zainteresowaniem. Moje oczekiwania były studzone przez średnie oceny wersji pecetowej, więc trochę z dystansem… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 SlavicPunk: Oldtimer [PlayStation 5] Jestem wielkim fanem science fiction, więc zapowiedź gry na podstawie twórczości Michała Gołkowskiego przyjąłem z wielkim zainteresowaniem. Moje oczekiwania były studzone przez średnie oceny wersji pecetowej, więc trochę z dystansem… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 A Quiet Place: The Road Ahead [Xbox Series X] Tu właściwie trudno było obrać inną ścieżkę. A Quiet Place: The Road Ahead to produkcja na podstawie filmu "Ciche miejsce" i trudno sobie wyobrazić, żeby była czymś innym niż skradanką. Choć z dodatkowymi opcjami. Nie, nie narzekam… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 A Quiet Place: The Road Ahead [Xbox Series X] Tu właściwie trudno było obrać inną ścieżkę. A Quiet Place: The Road Ahead to produkcja na podstawie filmu "Ciche miejsce" i trudno sobie wyobrazić, żeby była czymś innym niż skradanką. Choć z dodatkowymi opcjami. Nie, nie narzekam… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 A Quiet Place: The Road Ahead [Xbox Series X] Tu właściwie trudno było obrać inną ścieżkę. A Quiet Place: The Road Ahead to produkcja na podstawie filmu "Ciche miejsce" i trudno sobie wyobrazić, żeby była czymś innym niż skradanką. Choć z dodatkowymi opcjami. Nie, nie narzekam… » więcej 2024-11-16, godz. 07:00 Romancing SaGa 2: Revenge of the Seven [PlayStation 5] Japońskie gry RPG potrafią wzbudzać skrajne emocje wśród graczy z zachodniej części świata. Tak jak część z nich uwielbia "mangowe oczy", fikuśne ubranka, turową walkę i kreowane w tych tytułach światy, historie oraz relacje… » więcej
1234567