W czwartek poznamy wyniki głosowania europosłów w sprawie pakietu drogowego, zaostrzającego zasady w transporcie międzynarodowym. Cały region Europy Środkowo-Wschodniej był przeciwny regulacjom dotyczącym płacy i pracy kierowców.
Alarmował, że doprowadzi to do wzrostu kosztów i biurokratycznych wymogów i że część firm może zbankrutować. Polska najbardziej odczuje zmiany, bo ma największą flotę transportową w całej Unii.
W środę deputowani nie zgodzili się, by odrzucić pakiet, czego domagali się Polacy i uznali, że należy dokończyć prace oraz głosować poprawki. W czwartek będzie wiadomo jaka jest ostateczna decyzja Parlamentu Europejskiego.
Nie udało się odrzucić pakietu drogowego, ale polscy europosłowie próbowali jeszcze swoimi poprawkami zmienić zapisy uderzające w przewoźników z naszego regionu.
- Są skrajnie niekorzystne dla Europy Środkowo-Wschodniej. Uważamy, że w okresie pandemii takie rozstrzygnięcia absolutnie nie powinny być wprowadzane - mówiła w środę na konferencji prasowej europosłanka Beata Mazurek.
- To pakiet, który dzieli wspólny rynek. Wspólnego rynku transportu w Unii Europejskiej odtąd już nie będzie - wtórował europoseł Kosma Złotowski. Europosłanka Elżbieta Łukacijewska odpowiadała o oczekiwania w związku z ostatecznym głosowaniem - "żeby zwyciężył zdrowy rozsądek i podejście do Wspólnoty jako całości, żeby zwyciężyło oczekiwanie firm i konsumentów".
Polacy chcą między innymi wykreślić zapisy, które nazywają absurdalnymi - obowiązkowy, raz na 8 tygodni powrót ciężarówek do krajów, w których zarejestrowane są firmy, a także przymusowe przestoje kierowców po wykonaniu określonej liczby operacji. Chcieliby też większej elastyczności w odbiorze odpoczynku.
Jeśli poprawki zostaną odrzucone i żadne zmiany nie zostaną wprowadzone, nowe zasady będą obowiązywały po 18 miesiącach od wejścia w życie przepisów. Przedstawiciele polskiego rządu oraz krajów, które są przeciwnikami pakietu nie wykluczają skargi do unijnego Trybunału Sprawiedliwości.
W środę deputowani nie zgodzili się, by odrzucić pakiet, czego domagali się Polacy i uznali, że należy dokończyć prace oraz głosować poprawki. W czwartek będzie wiadomo jaka jest ostateczna decyzja Parlamentu Europejskiego.
Nie udało się odrzucić pakietu drogowego, ale polscy europosłowie próbowali jeszcze swoimi poprawkami zmienić zapisy uderzające w przewoźników z naszego regionu.
- Są skrajnie niekorzystne dla Europy Środkowo-Wschodniej. Uważamy, że w okresie pandemii takie rozstrzygnięcia absolutnie nie powinny być wprowadzane - mówiła w środę na konferencji prasowej europosłanka Beata Mazurek.
- To pakiet, który dzieli wspólny rynek. Wspólnego rynku transportu w Unii Europejskiej odtąd już nie będzie - wtórował europoseł Kosma Złotowski. Europosłanka Elżbieta Łukacijewska odpowiadała o oczekiwania w związku z ostatecznym głosowaniem - "żeby zwyciężył zdrowy rozsądek i podejście do Wspólnoty jako całości, żeby zwyciężyło oczekiwanie firm i konsumentów".
Polacy chcą między innymi wykreślić zapisy, które nazywają absurdalnymi - obowiązkowy, raz na 8 tygodni powrót ciężarówek do krajów, w których zarejestrowane są firmy, a także przymusowe przestoje kierowców po wykonaniu określonej liczby operacji. Chcieliby też większej elastyczności w odbiorze odpoczynku.
Jeśli poprawki zostaną odrzucone i żadne zmiany nie zostaną wprowadzone, nowe zasady będą obowiązywały po 18 miesiącach od wejścia w życie przepisów. Przedstawiciele polskiego rządu oraz krajów, które są przeciwnikami pakietu nie wykluczają skargi do unijnego Trybunału Sprawiedliwości.