Sąd Rejonowy w Oświęcimiu uznał kierowcę Seicento winnym nieumyślnego spowodowania wypadku rządowej limuzyny. W wypadku poszkodowana została ówczesna premier Beata Szydło. Sąd zdecydował również o warunkowym umorzeniu kary w postaci rocznego okresu próby.
Sebastian Kościelnik musi zapłacić byłej premier Beacie Szydło oraz poszkodowanemu funkcjonariuszowi BOR po tysiąc złotych nawiązki. Prokurator Okręgowy w Krakowie Rafał Babiński mówił, że proces nie był potrzebny, bo prokuratura już dwa lata temu zaproponowała warunkowe umorzenie postępowania.
- Na pewno zapoznamy się z motywami pisemnymi. Z opisem, z uzasadnieniem pisemnym. Dwa lata temu zaproponowaliśmy warunkowe umorzenie prowadzonego postępowania. Sąd dokładnie po dwuletnim procesie to uczynił. Taka jest decyzja sądu. Jest winny tego czynu, który został mu przypisany - powiedział Babiński.
Sam oskarżony i jego adwokat Władysław Pociej zapowiedzieli złożenie odwołania od wyroku.
- To jest oczywiste. Zgodnie z procedurą, w ciągu siedmiu dni wniosek o uzasadnienie. Po jego otrzymaniu, będzie wniesiona apelacja do Sądu Okręgowego w Krakowie. Nie zgadzam się z tym wyrokiem i zamierzam się od niego odwoływać - mówili oskarżony i jego adwokat.
Do wypadku doszło w lutym 2017 roku. Po tym, jak Fiat Seicento zderzył się z rządową limuzyną, opancerzony pojazd przewożący ówczesną premier Beatę Szydło odbił na przeciwległy pas i uderzył w drzewo. Poszkodowana została premier oraz dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
- Na pewno zapoznamy się z motywami pisemnymi. Z opisem, z uzasadnieniem pisemnym. Dwa lata temu zaproponowaliśmy warunkowe umorzenie prowadzonego postępowania. Sąd dokładnie po dwuletnim procesie to uczynił. Taka jest decyzja sądu. Jest winny tego czynu, który został mu przypisany - powiedział Babiński.
Sam oskarżony i jego adwokat Władysław Pociej zapowiedzieli złożenie odwołania od wyroku.
- To jest oczywiste. Zgodnie z procedurą, w ciągu siedmiu dni wniosek o uzasadnienie. Po jego otrzymaniu, będzie wniesiona apelacja do Sądu Okręgowego w Krakowie. Nie zgadzam się z tym wyrokiem i zamierzam się od niego odwoływać - mówili oskarżony i jego adwokat.
Do wypadku doszło w lutym 2017 roku. Po tym, jak Fiat Seicento zderzył się z rządową limuzyną, opancerzony pojazd przewożący ówczesną premier Beatę Szydło odbił na przeciwległy pas i uderzył w drzewo. Poszkodowana została premier oraz dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.
Prokurator Okręgowy w Krakowie Rafał Babiński mówił, że proces nie był potrzebny, bo prokuratura już dwa lata temu zaproponowała warunkowe umorzenie postępowania.
3 komentarze
Sąd ustalił, że rządowa kolumna nie miała statusu kolumny uprzywilejowanej, bo jechali tylko z włączonymi sygnałami świetlnymi, bez dźwiękowych.
Wniosek tego, że nie mieli prawa wyprzedzać na skrzyżowaniu i to na ciągłej linii.
Naruszyli przepisy, wymusili pierwszeństwo i doprowadzili do wypadku.
DZIWNE to zatem rozstrzygnięcie: "warunkowe umorzenie" ze wskazaniem sprawcy w postaci Kościelniaka...
Widać po tylu latach przerzucania sprawy, zmieniania sędziów, niszczenia i gubienia dowodów wreszcie udało się znaleźć takich sędziów, którzy WE WŁAŚCIWY SPOSÓB ocenili sprawę.
Bo przecież nie mogli dopuścić do stwierdzenia, że to Szydło jest winna.....
I jeszcze biednym winnym musi zapłacić po 1000 zł żenada !
Uznali go winnym - przy uznaniu niewinnym mógłby sam dochodzić odszkodowania. A tak pokazano mu kąt gdzie ma siedzieć. To co że kolumna nieuprzywilejowana, że skrzyżowanie i linia ciągła - najważniejsze, że nie trzeba chłopakowi odszkodowania płacić!