W Polsce stwierdzono w sobotę ponad 15 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem. Od piątku zmarło 599 zakażonych osób.
W ciągu minionej doby przeprowadzono ponad 42 tysiące testów na obecność koronawirusa. Doktor Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych mówi, że obecnie mamy do czynienia ze stabilizacją zakażeń, ale na bardzo wysokim poziomie.
- Liczba zgonów jest ogromna i plasujemy się prawie w czołówce Europy i świata. Nakłada się na to bardzo duża liczba zakażeń 2-3 tygodnie temu, ale równocześnie coraz bardziej zmęczony system opieki zdrowotnej. Ludzie są przemęczeni, brakuje nam tlenu tak, jak często brakuje w szpitalu, czy pacjentom, chorym brakuje tlenu. Tu jest problem, że nie ma oddechu dla ochrony zdrowia. Nie cofnęliśmy się o krok i to jest niepokojące - podkreśla Sutkowski.
Doktor Michał Sutkowski dodał, że wykonywanych jest mniej testów, bo pacjenci niechętnie zgłaszają się do lekarzy z objawami zakażenia.
- Po pierwsze to powoduje rozwój pandemii, po drugie zgłaszają się pacjenci w drugim tygodniu choroby, czy pod koniec drugiego tygodnia choroby, kiedy już często jest szpital i respirator. Nie dotyczy to wszystkich. Dobrze, że powoli zaczęły działać restrykcje - dodał Sutkowski.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska powiedział, że to mała liczba, biorąc pod uwagę to, iż zlecenia pochodzą z dni roboczych. Wiceminister zaapelował o niebagatelizowanie objawów choroby. - To bardzo niebezpieczne ze względu na przebieg epidemii. Okres początkowy, kiedy mamy tylko gorączkę i trochę kaszlu może w pewnym momencie bardzo się zaostrzyć. Może dojść do przesilenia i zdarza się, że pacjenci trafiają do szpitala w ciężkim stanie. Walka z koronawirusem jest wtedy utrudniona i czasem kończy się śmiercią. Mój apel, żeby się testować i zgłaszać do lekarzy, by nie przegapić momentu, kiedy powinniśmy uzyskać pomoc w szpitalu - stwierdził Kraska.
Łącznie od początku epidemii potwierdzono w Polsce ponad 970 tysięcy zakażeń koronawirusem, zmarło prawie 17 tysięcy osób.
- Liczba zgonów jest ogromna i plasujemy się prawie w czołówce Europy i świata. Nakłada się na to bardzo duża liczba zakażeń 2-3 tygodnie temu, ale równocześnie coraz bardziej zmęczony system opieki zdrowotnej. Ludzie są przemęczeni, brakuje nam tlenu tak, jak często brakuje w szpitalu, czy pacjentom, chorym brakuje tlenu. Tu jest problem, że nie ma oddechu dla ochrony zdrowia. Nie cofnęliśmy się o krok i to jest niepokojące - podkreśla Sutkowski.
Doktor Michał Sutkowski dodał, że wykonywanych jest mniej testów, bo pacjenci niechętnie zgłaszają się do lekarzy z objawami zakażenia.
- Po pierwsze to powoduje rozwój pandemii, po drugie zgłaszają się pacjenci w drugim tygodniu choroby, czy pod koniec drugiego tygodnia choroby, kiedy już często jest szpital i respirator. Nie dotyczy to wszystkich. Dobrze, że powoli zaczęły działać restrykcje - dodał Sutkowski.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska powiedział, że to mała liczba, biorąc pod uwagę to, iż zlecenia pochodzą z dni roboczych. Wiceminister zaapelował o niebagatelizowanie objawów choroby. - To bardzo niebezpieczne ze względu na przebieg epidemii. Okres początkowy, kiedy mamy tylko gorączkę i trochę kaszlu może w pewnym momencie bardzo się zaostrzyć. Może dojść do przesilenia i zdarza się, że pacjenci trafiają do szpitala w ciężkim stanie. Walka z koronawirusem jest wtedy utrudniona i czasem kończy się śmiercią. Mój apel, żeby się testować i zgłaszać do lekarzy, by nie przegapić momentu, kiedy powinniśmy uzyskać pomoc w szpitalu - stwierdził Kraska.
Łącznie od początku epidemii potwierdzono w Polsce ponad 970 tysięcy zakażeń koronawirusem, zmarło prawie 17 tysięcy osób.