Przestał istnieć rosyjski ruch "O Prawa Człowieka". W ubiegłym tygodniu likwidację organizacji zapowiedział jej szef Lew Ponomariow.
Obrońca praw człowieka wyjaśnił, że w związku z zaostrzeniem w Rosji represji wobec przeciwników Kremla, nie chce narażać swoich współpracowników na restrykcje. W niedzielę na nadzwyczajnym zjeździe oficjalną decyzję o rozwiązaniu podjęli działacze reprezentujący regionalne struktury ruchu.
Organizacja pozarządowa "O Prawa Człowieka" powstała ponad 20 lat temu i udzielała pomocy prawnej ofiarom politycznych represji. Dwa lata temu rosyjskie ministerstwo sprawiedliwości wpisało ją na listę tak zwanych zagranicznych agentów, a kilka miesięcy później została zlikwidowana. Wtedy Lew Ponomariow zdecydował, że powstanie ruch obywatelski "O Prawa Człowieka", który wówczas nie podlegał restrykcyjnej ustawie o "zagranicznych agentach". Jesienią ubiegłego roku w Rosji zmieniło się prawo i teraz władze mogą piętnować tym określeniem wszystkie organizacje i ruchy, a także media i osoby fizyczne, które korzystają z zagranicznych grantów i nie wpisują się w polityczną linię Kremla.
Dodatkowo w marcu weszły w życie przepisy pozwalające na orzekanie wobec "zagranicznych agentów" kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Za naruszenie odpowiedniej ustawy, czyli między innymi za nieumieszczenie informacji o statusie "zagranicznego agenta" na każdej publikacji, grozi nawet pięć lat łagru.
Organizacja pozarządowa "O Prawa Człowieka" powstała ponad 20 lat temu i udzielała pomocy prawnej ofiarom politycznych represji. Dwa lata temu rosyjskie ministerstwo sprawiedliwości wpisało ją na listę tak zwanych zagranicznych agentów, a kilka miesięcy później została zlikwidowana. Wtedy Lew Ponomariow zdecydował, że powstanie ruch obywatelski "O Prawa Człowieka", który wówczas nie podlegał restrykcyjnej ustawie o "zagranicznych agentach". Jesienią ubiegłego roku w Rosji zmieniło się prawo i teraz władze mogą piętnować tym określeniem wszystkie organizacje i ruchy, a także media i osoby fizyczne, które korzystają z zagranicznych grantów i nie wpisują się w polityczną linię Kremla.
Dodatkowo w marcu weszły w życie przepisy pozwalające na orzekanie wobec "zagranicznych agentów" kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Za naruszenie odpowiedniej ustawy, czyli między innymi za nieumieszczenie informacji o statusie "zagranicznego agenta" na każdej publikacji, grozi nawet pięć lat łagru.