Do groźnie wyglądającej sytuacji - ale zakończonej szczęśliwie - z udziałem polskich lekkoatletów doszło w czwartek w Japonii. Autokar, wiozący czwórkę biało-czerwonych ze zgrupowania w Zaobodairze (prefektura Yamagata) do wioski olimpijskiej w Tokio zepsuł się. Spod maski silnika unosiły się kłęby dymu, więc kierowca natychmiast zatrzymał pojazd. Miało to miejsce na autostradzie, kilkadziesiąt kilometrów od Zaobodairy, skąd Polacy wyjechali wczesnym popołudniem. Wezwano drugi autokar, który dotarł na miejsce około godzinę później.
Relacjonuje dyrektor sportowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, Krzysztof Kęcki, który miał na bieżąco kontakt z zawodnikami i trenerami z pechowego autokaru.
- Samochód się zepsuł, silnik zaczął dymić na przejeździe od Zaobodairy do wioski olimpijskiej. Dwójka zawodników zatrzymali samochód i wezwali kolejne auto. Szybka reakcja była. Zawodnicy byli opóźnieni o około godzinę - mówi Kęcki.
Rywalizacja lekkoatletów w Tokio rozpocznie się w piątek, 30 lipca. Paweł Fajdek będzie rywalizował w eliminacjach rzutu młotem 2 sierpnia.
- Samochód się zepsuł, silnik zaczął dymić na przejeździe od Zaobodairy do wioski olimpijskiej. Dwójka zawodników zatrzymali samochód i wezwali kolejne auto. Szybka reakcja była. Zawodnicy byli opóźnieni o około godzinę - mówi Kęcki.
Rywalizacja lekkoatletów w Tokio rozpocznie się w piątek, 30 lipca. Paweł Fajdek będzie rywalizował w eliminacjach rzutu młotem 2 sierpnia.