W Szlezwiku-Holsztynie zostanie wznowiony proces byłej sekretarki komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof.
96-letnia Irmgard Furchner jest oskarżona o współudział w zabójstwie ponad 11 tysięcy osób. Proces miał się rozpocząć we wrześniu, ale Niemka nie stawiła się przed sądem.
Sąd Okręgowy w Itzehoe poinformował, że tym razem dołożono wszelkich starań w celu zapewnienia obecności oskarżonej. Z powodu niestawienia się na rozprawie Irmgard Furchner miała pozostać w areszcie. Złożyła jednak skargę i została zwolniona, oficjalnie ze względów zdrowotnych.
96-letnia Niemka zapowiedziała swoją ucieczkę już przed rozpoczęciem procesu. Jak wyjaśniła, nie chciała siebie wystawiać na "wzgardę i pośmiewisko ogółu". Media nie mogły zareagować inaczej niż oburzeniem, a niektóre z nich pisały o "cynicznej pogardzie" wobec ofiar Holokaustu.
Swojego zaskoczenia nie krył także pełnomocnik sześciu polskich współoskarżycieli w tej sprawie.
- Ten proces ma jednak tak duże znaczenie, że takie niestawiennictwo, w dodatku z premedytacją, jest znieważaniem powagi wymiaru sprawiedliwości - powiedział Rajmund Niwiński.
Zdaniem prokuratury oskarżona kobieta doskonale wiedziała o zbrodniach, popełnianych przez niemieckich oprawców w obozie koncentracyjnym Stutthof bezwarunkowo wykonując polecenia swoich przełożonych.
Sąd Okręgowy w Itzehoe poinformował, że tym razem dołożono wszelkich starań w celu zapewnienia obecności oskarżonej. Z powodu niestawienia się na rozprawie Irmgard Furchner miała pozostać w areszcie. Złożyła jednak skargę i została zwolniona, oficjalnie ze względów zdrowotnych.
96-letnia Niemka zapowiedziała swoją ucieczkę już przed rozpoczęciem procesu. Jak wyjaśniła, nie chciała siebie wystawiać na "wzgardę i pośmiewisko ogółu". Media nie mogły zareagować inaczej niż oburzeniem, a niektóre z nich pisały o "cynicznej pogardzie" wobec ofiar Holokaustu.
Swojego zaskoczenia nie krył także pełnomocnik sześciu polskich współoskarżycieli w tej sprawie.
- Ten proces ma jednak tak duże znaczenie, że takie niestawiennictwo, w dodatku z premedytacją, jest znieważaniem powagi wymiaru sprawiedliwości - powiedział Rajmund Niwiński.
Zdaniem prokuratury oskarżona kobieta doskonale wiedziała o zbrodniach, popełnianych przez niemieckich oprawców w obozie koncentracyjnym Stutthof bezwarunkowo wykonując polecenia swoich przełożonych.