Pro-rock
Radio SzczecinRadio Szczecin » Pro-rock » Pro-rock - 2014

Pamiętam ten czas: czarno-biały telewizor marki Neptun. Po włączeniu trzeba było poczekać na pełną gotowość szklanej kuli. Pierw, po minucie pojawiał się dźwięk, po dwóch minutach pojawiał się nieśmiało obraz. Jeżeli nikt nie majstrował przy potencjometrze, a wiatr i gołębie nie przestawiły anteny, to mieliśmy kadr w 256 odcieniach szarości. Z tego też powodu, telewizora nie włączało się na ostatnią chwilę, bo można było przegapić początek programu czy też filmu. A były to czasy, kiedy nie mieliśmy bufora w postaci bloku reklamowego. Ledwo na minutę przed początkiem filmu pojawiał się spiker. Bardziej spiker aniżeli prezenter. Głosem i urodą pani Wojtczak, pani Loskiej, czy też Jana Suzina ogłaszano co nastąpi za chwilę. Wpatrzony w kineskop niczym bohater serialu „Życie jak sen” - znaczy z rozdziawioną buzią i oczami jak po amfetaminie – oglądałem żwawo mknący przez las czołg z numerem taktycznym 102. Edmund Fetting śpiewający balladę w którejdeszcze niespokojne potargały sad wprowadzał w powagę sytuacji.

Czterej Pancerni i pies” był serialem, który wprowadził mnie do męskiego kina jakim były filmy wojenne. Tak jak na sobotni western, niedzielną „Sagę rodu Palliserów”, czekała ludzkość PRL, tak ja czekałem na filmy wojenne. „Działa Navarony” i ich „Komandosi”, „Tora, Tora, Tora,” „Jarzębina czerwona”, „Hubal”, „Nie tylko dla Orłów”, „O jeden most za daleko”, „Bitwa o Midway”, czy bliższa nam o Anglię. Każdy z tych filmów kształtował we mnie męskie postawy, które przejawiały się potyczkami żołnierzyków plastykowych wśród klocków. Następnego dnia odgrywałem sceny wraz z kolegami z podwórka, które administracyjnie należały do Niebuszewa, ale wówczas były Arnhem, Berlinem i partyzanckim lasem.

Przełomy, jeśli chodzi o filmy wojenne, miałem dwa. Pierw - „Szeregowiec Ryan”. Wówczas jeszcze nie Szczecin, a Police miały najlepsze kino w regionie, wciskające swoim przestrzennym dźwiękiemSzeregowca Ryanaw fotel. Steven wyznaczył nowy szlak sposobu filmowania kina wojennego. Pomógł mu Janusz Kamiński za kamerą. Drugim filmem był obraz, też sfotografowany polskim okiem Sławomira Idziaka – „Black Hawk Down”.

O ile pierwszy wspomniany film można nazwać historycznym, to drugi dzieje się w tzw. naszych czasach, jest kinem faktograficznym. II wojna światowa, Korea, Wietnam – to jest historia.

Bałkany, Irak, Afganistan to nasze czasy, to historie dziejące się teraz i prawie tu.

Dziś w audycji Prorock w przeważającej części muzyka z filmów wojennych, tych dotyczących Iraku, Afganistanu. Z małymi odchyłami.

Zapraszam, Maciej Papke

P.S, Polecam blog poświęcony wojence, rekonstrukcjom historycznym, zatytułowany „Wojenne historie” Arkadiusza Bojaruna. → http://blogpublika.com/author/abojarun/