Machina Czasu
Radio SzczecinRadio Szczecin » Machina Czasu
Fot. pixabay.com
Fot. pixabay.com
Imieniny Katarzyny. Większość z nas pamięta, kiedy przypadają. Oczywiście związane to jest z popularnością tego imienia. Może nie tak wielką jak kiedyś, ale ciągle w pierwszej trójce kobiecych imion. Także ze względu na katarzynki – polski zwyczaj świąteczny, obchodzony przez kawalerów - odpowiednik andrzejek. Katarzynki były obchodzone z 24/25 listopada, tj. w wigilię św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Tej nocy młodzi mężczyźni spotykali się. Wróżby dotyczyły poszukiwania partnerki i ożenku. Były one głównie związane ze snami.
Dziś w "Machinie czasu" - Katarzyna ze Szczecina. A dokładniej - Katarzyny.
Kino Kosmos. Zdjęcie archiwalne. sedina.pl
Kino Kosmos. Zdjęcie archiwalne. sedina.pl
Dawny Kosmos zakończył działalność 20 lat temu. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
Dawny Kosmos zakończył działalność 20 lat temu. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
Kino Kosmos powstało w 1959 roku. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin/Archiwum]
Kino Kosmos powstało w 1959 roku. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin/Archiwum]
Paszteciki. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Paszteciki. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Najstarszy bar z pasztecikiem przy alei Wojska Polskiego. Fot. Weronika Łyczywek [Radio Szczecin]
Najstarszy bar z pasztecikiem przy alei Wojska Polskiego. Fot. Weronika Łyczywek [Radio Szczecin]
Najstarsza istniejąca pizzeria w Szczecinie - Piccolo. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin] 01
Najstarsza istniejąca pizzeria w Szczecinie - Piccolo. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin] 01
Dawna "Lucynka i Paulinka". Fot. Sławomir Orlik
Dawna "Lucynka i Paulinka". Fot. Sławomir Orlik
Kino Pionier. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Kino Pionier. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
To tu było „To tu” i inne legendarne lokale: słodki kombinat „Lucynka i Paulinka”, kawiarnia muzyczna „Jubilatka” czy ciągle działające: bar „Pasztecik” i „Piccolo”, najstarsza pizzeria w mieście. Miłośnicy X Muzy mieli do dyspozycji dwa kina - „Pionier” oraz zamknięty 20 lat temu „Kosmos”. Na wysokości Placu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (obecnie Plac Zgody) stały przez kilka lat „Ogniste ptaki" Władysława Hasiora, a idąc w stronę skrzyżowana z Jagiellońską, mijaliśmy słynną „Ścianę płaczu”, fontannę zaprojektowaną przez Zbigniewa Abrahamowicza, architekta, któremu szczecinianie zawdzięczają też m.in. Teatr Letni i aleję fontann.
A to tylko śródmiejska część Alei Wojska Polskiego, która za Placem Lenina (potem Sprzymierzonych, następnie Szarych Szeregów) zmieniała trochę charakter i biegła wśród zieleni w stronę Głębokiego, mijając m.in. dawną siedzibę Teatru Lalek Pleciuga, Radio Szczecin, szkołę muzyczną, zakłady drukarskie, kort tenisowy, fabrykę Polmo, tor kolarski. Kto dziś pamięta, że przy Wojska Polskiego 109 miał swoją siedzibę Dom Marynarza?

Ale dziś wyruszymy na spacer aleją na odcinku między Placami Zwycięstwa a Szarych Szeregów, która ostatnio została przebudowana. Za oknem listopadowa plucha, a my wyruszamy na wędrówkę Wojska Polskiego otuleni wspomnieniami.
Marek Borowiec (z prawej) z Jarosławem Daleckim w Studiu Bałtyk. Fot. Radio Szczecin
Marek Borowiec (z prawej) z Jarosławem Daleckim w Studiu Bałtyk. Fot. Radio Szczecin
Marek był radiowcem. Krótkie słowo „był”, a ile kryje emocji. Smutek bliskich, których opuścił, ale i nasz – koleżanek i kolegów z Radia Szczecin.
Marek Borowiec. W radiu od zawsze, czyli od 1981 roku. Uśmiech. Życzliwość. Profesjonalizm. Ale i tajemnica. Dziś w „Machinie czasu” – portret radiowca, Marka Borowca. I - jak mówili niektórzy - Marka Drogowca. Bo też był ekspertem w dziedzinie ruchu drogowego, motoryzacji, nowych inwestycji w Szczecinie i regionie. Słuchając Marka, mogłeś daleko zajechać.
Zajmował się również popularyzacją nauki. Potrafił jak mało kto opowiadać o odkryciach, wynalazkach, genialnych naukowcach. W latach 90. pełnił funkcje kierownika Redakcji Wieczornej i kierownika Redakcji Informacji. Był nie tylko głosem Radia Szczecin, ale i szczecińskiej motoryzacji.
Portret radiowca, Marka Borowca namalowali (rzecz jasna dźwiękiem): Magdalena Nieniewska, Joanna Skonieczna, Sebastian Roszkowski i Roman Czejarek - dawni i obecni dziennikarze Radia Szczecin.
Chór podczas koncertu w Uetersen (Niemcy) w 2018 roku. Fot. ze strony Stowarzyszenia Chór Collegium Maiorum.
Chór podczas koncertu w Uetersen (Niemcy) w 2018 roku. Fot. ze strony Stowarzyszenia Chór Collegium Maiorum.
To było 50 lat temu. Członkowie Chóru Akademickiego Politechniki Szczecińskiej, którzy nieco wyrośli z bycia studentami, ale przede wszystkim coraz trudniej godzili obowiązki służbowe i rodzinne z zaangażowaniem w działalność zespołu, założyli nowy, który miał nie wymagać takiego nakładu pracy i czasu. Rzeczywistość okazała się inna. Nowy chór okazał się równie zajmujący.
Początkowo zespół działał pod pod nazwą "Szczeciński Chór Kameralny", potem - "Collegium Maiorum", najpierw pod kierownictwem artystycznym Jana Szyrockiego, a następnie Eugeniusza Kusa, Waldemara Sutryka i Anny Tarnowskiej. W 2002 roku funkcję tę przejął Paweł Osuchowski. Swoje pięćdziesięciolecie "Collegium Maiorum" świętuje śpiewająco. Jutro (23 października) w Teatrze Polskim odbędzie się finałowy koncert roku jubileuszowego - "Śpiewnik pięćdziesięciolatków".
O przygodach z Polihymnią i Collegium Maiorum opowiada Paweł Osuchowski - popularyzator muzyki klastycznej, dziennikarz, dyrygent.
Fot. pixabay.com
Fot. pixabay.com
„Krzyż walecznych” , „Pociąg”, „Do widzenia, do jutra”, „Jak być kochaną”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, Giuseppe w Warszawie” i „Salto” – to w tych filmach (po „Popiele i diamencie”) zagrał jeszcze w miarę ciekawe role. Jednak w jakimś sensie dyskutował nimi z postacią Maćka Chełmickiego. Krytyk, Tadeusz Lubelski zwrócił uwagę na wypowiedzianą przez Cybulskiego kwestię w filmie Wojciecha Jerzego Hasa „Szyfry”: „I tak nie zrozumiesz, co znaczy przyjąć nieprawdziwe życie za jedyne prawdziwe.” Jego zdaniem podsumowywało to degradację aktora skazanego na bycie człowiekiem jednej roli – Maćka Chełmickiego.
Ostatnia część opowieści Iwony Poczopko, krytyczki filmowej w „Machinie czasu”.
Kadr z filmu "Popiół i diament" w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1958 roku. Wytwórnia Kadr. Na zdjęciu od lewej: Zbignie Cybulski oraz Adam Pawlikowski
Kadr z filmu "Popiół i diament" w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1958 roku. Wytwórnia Kadr. Na zdjęciu od lewej: Zbignie Cybulski oraz Adam Pawlikowski
Zawdzięcza tytuł Cyprianowi Kamilowi Norwidowi, który w "Tyrtei" pisał:

"Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie... "

Niemal dokładnie 65 lat temu, bo 3 października 1958 r. na ekrany kin wszedł film Andrzeja Wajdy "Popiół i diament". W roli głównej, Maćka Chełmickiego wystąpił Zbigniew Cybulski. Niektóre sceny z jego udziałem przeszły do historii kina, nie tylko polskiego. Zwłaszcza ta w barze, gdy podpala kieliszki, pamięci zmarłych towarzyszy broni. Ta rola przyniosła mu niesamowitą wręcz sławę. Ale jednocześnie była początkiem końca jego kariery. Iwona Poczopko, krytyczka filmowa w 3 części opowieści "Umieć wąchać czas" o Zbigniewie Cybulskim.
Zbigniew Cybulski. Fot. pomeranica.pl
Zbigniew Cybulski. Fot. pomeranica.pl
Chciał zostać żołnierzem. Kontynuowałby wówczas tradycje rodzinne - jego dziadek ze strony matki, Józef Jaruzelski był absolwentem Wiedeńskiej Akademii Wojskowej, oficerem armii austro-węgierskiej. Pradziadek walczył w Powstaniu Styczniowym. Potem była dyplomacja (co też wpisywałoby się w rodzinne wybory), ponieważ jego ojciec, Aleksander przed wojną był urzędnikiem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Następnie, ale krótko, dziennikarstwo. Żaden z tych pomysłów na życie nie został zrealizowany.
O studiach aktorskich w Państwowej Wyższej Szkoły Artystycznej w Krakowie, gdańskim teatrzyku Bim bom i pierwszych rolach w filmie Zbigniewa Cybulskiego opowiada Iwona Poczopko, krytyczka filmowa.

Tablica pamiątkowa na peronie 3 dworca Wrocław Główny upamiętniająca śmierć aktora Zbigniewa Cybulskiego
Tablica pamiątkowa na peronie 3 dworca Wrocław Główny upamiętniająca śmierć aktora Zbigniewa Cybulskiego
Jego ulubionym powiedzonkiem, powtarzanym po rzeźbiarzu Xawerym Dunikowskim, było: "trzeba umieć wąchać czas". Był aktorem przyklejonym do czasu, w którym żył. "Wąchał" go, potrafił wyczuć, co w danej chwili jest istotne dla widza. Gorzej było z podejściem do czasu w życiu. Wiecznie się spóźniał, nawet po kilka godzin, umawiał po dwa spotkania na tę samą godzinę, często też trzeba było go godzinami szukać. Legenda głosi, że gdy zmarł jego ojciec, nadano komunikat w radiu, by go znaleźć.
8 stycznia 1967 roku Zbigniew Cybulski spóźnił się na pociąg. W tym momencie zaczyna się opowieść o aktorze i jego legendzie.
Gościem "Machiny czasu" jest Iwona Poczopko, krytyczka filmowa i miłośniczka X Muzy.
fot. materiały Archiwum Państwowego w Szczecinie
fot. materiały Archiwum Państwowego w Szczecinie
"Wille Łękna w przestrzeni architektonicznej Szczecina" - na wykład o pięknych szczecińskich willach zaprasza w najbliższy wtorek Archiwum Państwowe w Szczecinie.
Jest to pokłosie wystawy, którą można było oglądać w szczecińskiej Willi Lentza od grudnia 2022 do kwietnia tego roku.
O reprezentacyjnych willach, powstających w szczecińskiej dzielnicy Łękno (wówczas Westend) od lat 70. XIX w. do lat 20. XX wieku, opowie dr hab. Paweł Gut.
Będzie też można zobaczyć, niedostępne na co dzień, magazyny archiwalne oraz oryginalne plany budowlane willi Łękna z przełomu XIX i XX wieku.
Archiwum zaprasza we wtorek, 19 września o godzinie 14.
A "Machiną czasu" podróżowaliśmy do początków tworzenia szczecińskiego Westendu.
fot. Anna Kolmer
fot. Anna Kolmer
Blogi, krótkie filmy w mediach społecznościowych, bogate w treść strony internetowe - to tylko jedne z nielicznych miejsc w których coraz częściej ukazują się informacje o Szczecinie i innych zachodniopomorskich miejscowościach. W rozmowach, pasjonaci przerzucają się ciekawostkami dotyczącymi regionu. Książki, opisujące zarówno przedwojenne jak i powojenne dzieje mniejszych i większych miejscowości, przyciągają tłumy na spotkania autorskie.
W tym roku kolejny już raz dodatkowe informacje o regionie można zdobyć uczestnicząc w spotkaniach organizowanych podczas Zachodniopomorskich Dni Dziedzictwa. Są one częścią odbywających się w Polsce, od ponad 30 lat, Europejskich Dni Dziedzictwa. Wszystko pod hasłem „Żywe dziedzictwo. Tradycje od pokoleń".
Spotkania odbywają się w wielu miejscach. Część z nich zaplanowano także w Archiwum Państwowym w Szczecinie. O tym co będzie się działo w "Machinie czasu" opowiadali: Małgorzata Duras i Bartosz Sitarz z Archiwum.
Zapraszam, Joanna Skonieczna
1234567