Machina Czasu
Radio SzczecinRadio Szczecin » Machina Czasu
Kadr z filmu "Pan Samochodzik i templariusze".
Kadr z filmu "Pan Samochodzik i templariusze".
Z pisma „Veto z 1987 roku: "Z charakterystyczną dla mnie zarozumiałością oświadczam pani - deklarował dziennikarce przeprowadzającej z nim wywiad - że gdy ukaże się ta trylogia, zmniejszy się oglądalność telewizyjnych programów, wyłączy się magnetowidy, a pismo, któremu zaofiaruję choćby fragment, przy odpowiedniej reklamie, podniesie swój nakład trzykrotnie. Pismaki przekonają się wtedy, jak wielka jest siła literatury, gdy bierze się za nią nie pisarz niedzielny, ale zawodowiec, fachowiec”
W innym wywiadzie z tego samego roku, ale zamieszczonym w „Kurierze Polskim” przekonywał: „Funkcjonuje mit Nienackiego, mit człowieka przepełnionego seksem. Tymczasem jest to człowiek, który bardzo ciężko pracuje, by utrzymać literaturę na jej dawnych pozycjach. […] Tę naszą literaturę trzeba wyciągnąć z zaścianka, z zakurzonego pokoju. Ja to robię! Jestem wielkim odkurzaczem! Chcę być konkurencyjny dla wszystkiego, co będzie!”.
Pyszałkowaty był ten ojciec Pana Samochodzika. Ale też – o czym mówiliśmy tydzień temu - był konformistą, współpracownikiem bezpieki, autorem paszkwili, mężczyzną traktującym kobiety dość instrumentalnie.
Jarosław Molenda, autor książki „Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika” jest gościem Machiny czasu”. Zapraszamy na drugą, ostatnią część opowieści o pisarzu, który chciał być kochanym.
Jarosław Molenda. Fot. Sławomir Ryfczyński
Jarosław Molenda. Fot. Sławomir Ryfczyński
Zbigniew Nienacki – fotografia z czasów szkolnych – fot. IPN Bu 1532/6558, k. 38
Zbigniew Nienacki – fotografia z czasów szkolnych – fot. IPN Bu 1532/6558, k. 38
Opinia Zastępczyni Kierownika Wydziału Zagranicznego KC PZPR Teodory Feder na temat Nienackiego z dnia 14 lutego 1950 roku – fot. IPN Bu 1532/6558, k. 57
Opinia Zastępczyni Kierownika Wydziału Zagranicznego KC PZPR Teodory Feder na temat Nienackiego z dnia 14 lutego 1950 roku – fot. IPN Bu 1532/6558, k. 57
Jerzwałd - dom Nienackiego. Fot. Jarosław Molenda
Jerzwałd - dom Nienackiego. Fot. Jarosław Molenda
Alicja Janeczek w młodości – archiwum Bogusława Ćwirko-Godyckiego
Alicja Janeczek w młodości – archiwum Bogusława Ćwirko-Godyckiego
"Ja nie chcę być pisarzem wielkim,
bo wielkich mamy na kopy,
ja chcę być pisarzem kochanym."
To wyznanie Zbigniewa Nienackiego stało się mottem jego biografii. Nienacki jest znany jako ojciec Pana Samochodzika (cyklu powieści dla młodzieży o przygodach muzealnika, detektywa-amatora, właściciela pokracznego wehikułu o ukrytych nadzwyczajnych właściwościach) oraz autor książek dla dorosłych "Raz do roku w Skiroławkach" i "Dagome iudex", które zapewniły mu przydomek "naczelnego pornografa partii".
Na okładce książki Jarosława Molendy "Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika" czytamy o jej bohaterze: "Arogant, który osiągnął sukces, po czym zaszył się na mazurskiej wsi, by stamtąd toczyć wojny z krytykami w Warszawie, nazywanymi przez niego „zatabaczonymi nauczycielami gimnazjalnymi z dawnej Kongresówki”. Prywatnie pogromca kłusowników i piratów drogowych. ORMO-wiec z powołania, „ortodoksyjny komunista” z zamiłowania, współpracownik bezpieki z wyboru, apologeta generała Jaruzelskiego i stanu wojennego. Konformista z kompleksem odrzucenia, autor paszkwili, ukrywający się pod pseudonimem Ewa Połaniecka, i taśmowy producent bestsellerów jako Zbigniew Nienacki. Człowiek zakłamany, uwięziony w szponach namiętności do nastolatek, papierosów i alkoholu." Czy można pokochać tego pisarza?
Gościem "Machiny czasu" będzie Jarosław Molenda - pisarz, popularyzator historii, w którego dorobku biografia Nienackiego jest 50. książką. Piękny wynik. Gratulujemy!
Okładka płyty " Zakochani są sami na świecie".
Okładka płyty " Zakochani są sami na świecie".
Popularność zyskał jako solista i gitarzysta zespołu Czerwono-Czarni, z którym nagrał między innymi takie przeboje jak "Napiszę do Ciebie z dalekiej podróży", "Nie o Tobie dzisiaj myślę", "Jesteś i będziesz wspomnieniem", "Kwiatki" i "Zakochani są sami na świecie" (w duecie z Katarzyną Sobczyk).
Jednak Henryk Fabian (właściwie Sawicki, bo Fabian to pseudonim artystyczny) swoją muzyczną przygodę rozpoczął w innym, szczecińskim zespole. Nosił nazwę Nieznani i powstał w legendarnej kawiarni Sorrento. Pierwszy koncert tej grupy odbył się 8 października 1964 r. podczas cyklicznej imprezy "Spotkania z piosenką" w szczecińskim kinie "Promień". Było ich czterech, jak u Beatlesów. Prócz Fabiana - grupę stanowili: Zbigniew Włodarczyk-gitara, Andrzej Nartowicz-gitara basowa, śpiew i Zbigniew Kowalski-perkusja. Jutro, tzn. 21 sierpnia minie 25. rocznica śmierci Henryka Fabiana.
O artyście opowiada Andrzej Szpak - szczeciński wokalista, muzyk i kompozytor, członek zespołu MY, autor monografii "Muzyczny Szczecin lat 60.". W "Machinie..." wykorzystano również fragmenty audycji z archiwum Radia Szczecin: Aliny Głowackiej i Leona Jarzębowskiego oraz Arka Bisa i Agaty Rokickiej.
Okładksa książki Anny Paszkiewicz o mężu, Dolandzie Paszkiewiczu. Mat. promocyjne
Okładksa książki Anny Paszkiewicz o mężu, Dolandzie Paszkiewiczu. Mat. promocyjne
Człowiek-Instytucja. Doland Paszkiewicz, który miłością do kina zarażał szczecinian ( i nie tylko), odszedł 20 lat temu. 50 lat temu był jednym z inicjatorów powołania do życia Ińskiego Lata Filmowego - festiwalu, którego tegoroczna, jubileuszowa edycja potrwa do 20 sierpnia. Poza tym współtworzył Szczecińskie Lato Filmowe, nowogardzkie Lato z Muzami i świnoujską FAMĘ. Był wieloletnim prezesem DKF-u czyli Dyskusyjnego Klubu Filmowego Studentów i Inteligencji "Kontrasty". Promował kino ambitne. Dzięki jego staraniom mogliśmy oglądać najlepsze filmy zarówno polskie, jak i zagraniczne. Co zwłaszcza w czasach PRL nie było proste. Jak mu się to udawało?
Andrzej Gwiazda i Joanna Duda-Gwiazda w 2007 roku. Fot. Instytut Spraw Obywatelskich [wikipedia.org]
Andrzej Gwiazda i Joanna Duda-Gwiazda w 2007 roku. Fot. Instytut Spraw Obywatelskich [wikipedia.org]
„Zimą panowała temperatura od −40 do −60 st. C, w mieszkaniu często było nocą −20 st.C. W lecie na słońcu ponad 60 st. C, jajko gotowało się zasypane piaskiem (…) Przy domach można było sadzić tylko kartofle. Nawet za pojedyncze źdźbło zboża można było trafić do łagru. Zboże wyłącznie siał kołchoz. Po zbiorach oddawało się taką ilość plonów, jaka wynikała z planu. Jeśli coś zostało, dzielono między pracujących w kołchozie. Za całoroczną pracę można było dostać „nawet” 2 pudy (32 kg) zboża. Jeśli jednak zbiory były mniejsze, wszyscy musieli dopłacić. Mimo to przeżyliśmy. O głodzie nie ma sensu opowiadać. Kilka miesięcy na jednym kartoflu dziennie to coś innego niż brak kanapki na drugie śniadanie.” – takimi słowami Andrzej Gwiazda opisywał w wywiadzie prasowym warunki, w których przyszło mu żyć w dzieciństwie. W 1940 roku wspólnie z mamą i babcią zostali wywiezieni do Kazachstanu. Wydaje się, że to wówczas nauczył się, że komunizm nie jest ustrojem pozbawionym ucisku i wyzysku oraz że wcale nie realizuje idei równości i sprawiedliwości społecznej. Ta wiedza stała się też szczepionką na kłamstwo i obłudę powojennej rzeczywistości w Polsce.
Andrzej Gwiazda to działacz opozycji demokratycznej w PRL, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ "Solidarność". Jednak trudno by było znaleźć inną osobę, która w tak mocny sposób krytykowałaby dawnych opozycyjnych kolegów. W ogóle jest autorem wielu kontrowersyjnych opinii i deklaracji. Inna sprawa, że prawdopodobnie obruszyłby się na przymiotnik „kontrowersyjny”. O życiowej drodze Andrzeja Gwiazdy, jego wyborach i motywacjach tych wyborów opowiada dr Piotr Brzeziński, historyk z Instytutu Dziedzictwa Solidarności w Gdańsku.
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów. Fot. Barbara Patlewicz
Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów. Fot. Barbara Patlewicz
Arek Masiukiewicz i Agata Rokicka. Fot. Barbara Patlewicz
Arek Masiukiewicz i Agata Rokicka. Fot. Barbara Patlewicz
Od prawej: profesorowie Rafał Borysławski i Jakub Morawiec z Centrum Badań Nordystycznych i Staroangielskich, działającego przy Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów, a także Agata Rokicka. Fot. Barbara Patlewicz
Od prawej: profesorowie Rafał Borysławski i Jakub Morawiec z Centrum Badań Nordystycznych i Staroangielskich, działającego przy Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów, a także Agata Rokicka. Fot. Barbara Patlewicz
Dobromir Strzelczyk z instrumentami. Fot. Barbara Patlewicz
Dobromir Strzelczyk z instrumentami. Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów. Fot. Agata Rokicka [Radio Szczecin]
Festiwal Słowian i Wikingów odbywa się co roku na początku sierpnia. Zlot miłośników „archeologii żywej” gromadzi tysiące wojów, rzemieślników, grajków i odtwórców dawnych obrzędów z różnych krajów Europy. A wszystko to na terenie skansenu na wyspie Ostrów, przy samym Wolinie. Centrum Słowian i Wikingów to wrota czasu do wielkiego miasta, jakim 1000 lat temu był Wolin.

Przez wrota czasu przeprowadzą nas: profesorowie Jakub Morawiec i Rafał Borysławski z Centrum Badań Nordystycznych i Staroangielskich, działającego przy Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Arek Masiukiewicz - kierownik Centrum Słowian i Wikingów, a o dźwięki z przeszłości zadba bard, Dobromir Strzelczyk.

Festiwal Słowian i Wikingów rozpocznie się 3 i potrwa do 6 sierpnia. Program festiwalu obejmuje warsztaty szycia zabawek i wyrobu instrumentów, pokazy średniowiecznych rzemiosł, m.in.: garncarstwa, bednarstwa, kowalstwa, złotnictwa – jubilerstwa, szewstwa, bursztyniarstwa, snycerstwa, rogownictwa, wikliniarstwa, mennictwa i innych, prezentacje uzbrojenia średniowiecznego wojownika oraz prezentacja i degustacja średniowiecznych przysmaków, a także opowieści o bogach i bohaterach, turnieje i bitwy.

W Centrum Słowian i Wikingów realizowany był projekt Międzynarodowej Szkoły Letniej "Wolin/Jómsborg miejsce spotkań Słowian i Skandynawów we Wczesnym Średniowieczu".

Czarownica. Fot. pixabay.com
Czarownica. Fot. pixabay.com
"Czarownica powołana albo krótka nauka i przestroga ze strony czarownic". Autor anonimowy, prawdopodobnie Wojciech Regulus, Poznań, 1639.
"Czarownica powołana albo krótka nauka i przestroga ze strony czarownic". Autor anonimowy, prawdopodobnie Wojciech Regulus, Poznań, 1639.
W co najmniej 36 krajach (w większości to kraje afrykańskie) do dzisiaj oskarża się ludzi (przede wszystkim kobiety) o magiczne praktyki i konszachty z diabłem, a co za tym idzie - dochodzi do procesów o czary.
Ale trzeba zacząć od początku. Od kiedy i dlaczego ludzie byli oskarżani o czary? Dlaczego większość procesów dotyczyła kobiet? Kim właściwie były czarownice? O co je oskarżano i jaka była rola Kościoła katolickiego w tym wszystkim? Czy - tak jak kiedyś nas uczono - Polska była krajem wolnym od stosów? I czy rzeczywiście ostatnią "czarownicę" w Europie spalono na stosie w Reszlu na początku XIX wieku?
Gościem "Machiny czasu" będzie prof. Jacek Wijaczka - historyk, wykładowca Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, wybitny specjalista w zakresie historii polowań na czarownice i procesów o czary w Europie wczesnonowożytnej, autor takich książek jak: "Magia i czary", "Procesy o czary w Prusach Książęcych Brandenburskich w XVI-XVIII wieku", Kościół wobec czarów w Rzeczypospolitej w XVI-XVIII wieku (na tle europejskim)" i wreszcie wydanej rok temu przez Replikę rewelacyjnej "Czarownicom żyć nie dopuścisz. Procesy o czary w Polsce w XVII-XVIII wieku".
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Fot. Barbara Patlewicz
Dariusz Czerniawski - założyciel i opiekun Izby Pamięci w Bornem Sulinowie i Agata Rokicka. Fot. Barbara Patlewicz
Dariusz Czerniawski - założyciel i opiekun Izby Pamięci w Bornem Sulinowie i Agata Rokicka. Fot. Barbara Patlewicz
Oflag II D Gross Born. Za tą oficjalną, bezduszną nazwą kryją się ludzkie historie. Często tragiczne, czasem niesamowite i sensacyjne jak w filmie.
Lalka o tajemniczym imieniu Oflagetka; radioodbiornik, który mieli znaleźć Niemcy po to, by właściwe radio pozostało w ukryciu; tunele, którymi usiłowali uciec jeńcy; jenieckie pieniądze, teatr i inne przejawy życia kulturalnego; obozowa olimpiada.
O wojennej historii Bornego Sulinowa opowiada Dariusz Czerniawski - założyciel i opiekun tamtejszej Izby Pamięci. W "Machinie..." wykorzystano fragment audycji Zbigniewa Plesnera "Obozy jenieckie na Pomorzu Zachodnim" z 1981 roku.
Ekipa filmu "Heimkehr" (1941). Fot. Albert Cusian [wikipedia.org]
Ekipa filmu "Heimkehr" (1941). Fot. Albert Cusian [wikipedia.org]
"Czy pan Igo Sym?". Zapraszam na trzecią, ostatnią część opowieści o aktorze kina austriackiego, niemieckiego i polskiego; amancie, który w latach 20. i 30. ubiegłego wieku uwodził i rozkochiwał w sobie widzów. Zrobił wiele dla swojej kariery. O wiele za wiele.
Iwona Poczopko, krytyczka filmowa o aktorze i jego pakcie z diabłem.
Zapraszam po 20.
Portret Igo Syma. POLONA
Portret Igo Syma. POLONA
Podejrzany o współdziałanie w zbrodni na osobie kierownika Teatru miasta Warszawy, Karola Juliusza Syma, jest ukrywający się od dnia 7 marca 1941 r. 42-letni aktor Dobiesław Damięcki. POLONA
Podejrzany o współdziałanie w zbrodni na osobie kierownika Teatru miasta Warszawy, Karola Juliusza Syma, jest ukrywający się od dnia 7 marca 1941 r. 42-letni aktor Dobiesław Damięcki. POLONA
"Czy pan Igo Sym?" - tak ponoć brzmiały ostatnie słowa, które usłyszał w swoim życiu. Zapraszam na 2 część opowieści o aktorze kina austriackiego, niemieckiego i polskiego; amancie, który w latach 20. i 30. ubiegłego wieku uwodził i rozkochiwał w sobie widzów.
W książce "Ina Benita. Za wcześnie na śmierć" Piotr Gacek cytuje opinię znakomitej przedwojennej aktorki, Lidii Wysockiej: „Sym był naprawdę przystojny. Wysoki, niebieskooki. Nie wiem, czy o mężczyźnie można powiedzieć »piękny«, ale to był piękny mężczyzna. I wykształcony, oczytany. Miał już międzynarodową sławę, zdobytą głównie w niemieckich filmach – podobno przyjaźnił się z Marleną Dietrich, którą nauczył grać na pile… Sama się sobie dziwię, że tak pochwalnie mówię o nim, bo przecież w końcu okazał się kanalią. Ale to wszystko prawda. Kobiety za nim szalały…". Igo Sym był postacią tragiczną. Ale sam przypieczętował swój los, a zrobił to - co ciekawe - w 1937 roku w Szczecinie.
1234567