"Bardzo lubię te napisy, wyzierające tu i ówdzie ze wszystkich możliwych dziur, szczelin w fundamentach, spod progów, z podświadomości miasta..." - napisał Jurij Andruchowycz w jednym z esejów ze swojej znakomitej książki "Ostatnie terytorium". I choć ten cytat dotyczy polskich napisów w Iwano-Frankiwsku, mieście na zachodniej Ukrainie, które przed wojną nosiło nazwę Stanisławów, to równie dobrze pasuje do tego, co wychodzi spod tynku w naszym Szczecinie.
Tym razem w „Machinie czasu” opowiemy, czego o historii Szczecina możemy dowiedzieć się obserwując ściany i fasady. „Spod tynku” - to nazwa projektu realizowanego przez Stowarzyszenie Pogodniak. Wspólnie z Poliną Wierzchowiec wyruszamy na poszukiwanie okien czasu.
A jeśli ktoś zna takie miejsca i zechce pomóc -
http://www.garbatehistorie.pl/ lub
https://www.facebook.com/GarbateHistorie/photos/a.1306352789538833/1822501594590614/