Monika Andruszewska wolontariuszka Stowarzyszenia Polkolenia z Krakowa i korespondentka "Tygodnika Powszechnego" pojechała na Majdan do Kijowa w kilka dni po wybuchu protestu. Mała być trzy dni, była trzy miesiące. Kiedy majdan się skończył zaczęła się pomoc, nie ta okazjonalna tylko ciągła. Najważniejsze jest by pomagać potrzebującym.
Ostatnio była w Awdijiwce, kilka kilometrów od granicy ukraińskiej z samozwańczą Republika Doniecką. Tam ciągle Rosjanie przywożą broń. Białe tak zwane kolumny humanitarne przywożą broń. Kiedy ciężarówki zjeżdżają to wiadomo, że za kilkanaście godzin, na kilkanaście dni rozpocznie się ostrzeliwanie.
Od dawna separatyści nie przejmują się cywilami. Bomba skierowana w osiedle wieżowców może przynieść większe straty. Postanowienia Mińskie są ważne tylko wtedy, gdy w pobliżu są obserwatorzy OBWE.
Ostatnio była w Awdijiwce, kilka kilometrów od granicy ukraińskiej z samozwańczą Republika Doniecką. Tam ciągle Rosjanie przywożą broń. Białe tak zwane kolumny humanitarne przywożą broń. Kiedy ciężarówki zjeżdżają to wiadomo, że za kilkanaście godzin, na kilkanaście dni rozpocznie się ostrzeliwanie.
Od dawna separatyści nie przejmują się cywilami. Bomba skierowana w osiedle wieżowców może przynieść większe straty. Postanowienia Mińskie są ważne tylko wtedy, gdy w pobliżu są obserwatorzy OBWE.
Monika Andruszewska opowiada nam jak teraz żyje się w pobliżu linii frontu.