Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz
Immortals of Aveum
Immortals of Aveum
Gdy dostałem propozycję recenzowania Immortals of Aveum, broniłem się rękoma i nogami, wymyślałem błahe powody, szukałem wymówek. Wszystko to było efektem minutowego, bardzo źle dobranego filmu z rozgrywki, który wyglądał jak prezentacja arena shootera z przeciętnym czary mary. Ale wziąłem i była to najlepsza decyzja od miesięcy, bo rozbudowany magiczny FPS jest dla mnie chyba największym zaskoczeniem tego roku.

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Electronic Arts Polska
Pierwsze wrażenia: Starfield
Pierwsze wrażenia: Starfield
GIERMASZ-Pierwsze wrażenia Starfield
Już przed premierą rozgłos, jaki zdobyła przygotowywana przez Bethesdę kosmiczna epopeja, mógł zwrócić w głowach graczom. I zawrócił - żeby była jasność. Z drugiej strony, o czym w pierwszych wrażeniach opowiada Andrzej Kutys, przy tak rozbudzonych emocjach, pytanie było, czy finalny produkt zaspokoi wymagania fanów? Patrząc na recenzje, wydaje się, że tak się stało, a nasz redakcyjny kolega opowiada, co mu się podobało, co zaskoczyło - a co nie i czy są jakieś minusy po pierwszych kilkunastu godzinach rozgrywki. W tym momencie, prognozując finalną notę w recenzji za tydzień, można zakładać, że ocena Giermaszu będzie wysoka...

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Microsoft.
Armored Core VI: Fires of Rubicon
Armored Core VI: Fires of Rubicon
FromSoftware zaskakuje. I nie zaskakuje. Ktoś oczekiwał, że po kolosalnym sukcesie Elden Ring Japończycy pójdą za ciosem i wydadzą kolejne mroczne fantasy z mieczami i tarczami? To miał trochę rację, w Armored Core VI: Fires of Rubicon są ostrza, choć nie miecze w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, pojawiają się tarcze i jest raczej ponuro. Tylko, że gwiazdami pierwszego planu są tutaj potężne mechy. W Armored Core VI wcielamy się oczywiście w pilota jednego z takich mechów, nieco szemranego, bo najemnika, który jeszcze musi zdobyć podrobione dokumenty - to początek rozgrywki, której fabuła opowiada o bezwzględnej walce o Koral - źródło potężnej energii.

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega
Sea of Stars
Sea of Stars
Dwójka młodych wybrańców, nie zdających sobie sprawy ze swojego potencjału, ma - a to niespodzianka - uratować baśniowy świat fantasy. Tak, Sea of Stars już na wstępie bardzo wyraźnie daje do zrozumienia, jak ważne były dla twórców tego tytułu inspiracje klasyczną szkołą japońskich RPG. Także na poziomie grafiki, zarówno nawiązującej do złotych lat gatunku, a jednocześnie dopieszczonej nowoczesnymi "bajerami". Więc dwa razy nie trzeba było mi powtarzać: gatunek lubię, "nowoczesne piksele" lubię - pytanie naturalnie jest jedno: czy udało się kanadyjskim twórcom przekuć te elementy w fajną produkcję?

Grę do recenzji pobraliśmy w ramach abonamentu opłacanego ze środków własnych.
Atlas Fallen
Atlas Fallen
Trochę miałem wrażenie, że gram w coś, co mogłoby być filmem. Filmem, który w zapowiedziach był imponującym widowiskiem, ale po drodze okazało się, że zabrakło budżetu i trzeba było przyciąć na aktorach, lokacjach i efektach specjalnych, dlatego zamiast do kin trafił od razu na serwisy streamingowe. To Atlas Fallen, gra akcji z elementami RPG. Choć nie wiem właściwie po co to RPG? - gra tak samo albo i lepiej obroniłaby się jako produkcja stawiająca po prostu na rozwałkę wrogów...

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Blasphemous 2
Blasphemous 2
Tydzień po tygodniu z metroidvanią, tak się jakoś złożyło (przypadkowo w sumie). Więc poprzednio opowiadałem Wam o pozycji stosunkowo prostej w gatunku, adresowanej do młodszego odbiorcy i jego rodziców. I mi się podobało, bo gatunek lubię (jedynym odstępstwem od żelaznych reguł był tam brak walki). Może nawet - będąc uczciwym wobec samego siebie - może nawet dlatego bawiłem się wtedy tak dobrze, bo rozgrywka szła szybko, lekko, łatwo i przyjemnie. No to teraz, popadamy ze skrajności w skrajność. Otóż Blasphemous 2, o którym opowiem tym razem, to pełna metroidvania - czyli oczywiście z walką - i to z tych wymagających zaangażowania, a odczucie z rozgrywki to raczej "krew, pot i łzy".

Grę do recenzji dostaliśmy od agencji reprezentującej twórców.
Red Dead Redemption
Red Dead Redemption
Z tym portem jest doprawdy niezłe zamieszanie... Choć, na wstępie warto zaznaczyć, że gracze, także w Polsce, zagłosowali już portfelami, skoro pierwsza część opowieści o Dzikim Zachodzie, pierwotnie wydana 10 lat temu, od razu wbiła się na listy bestsellerów. W tym momencie rozmawiamy o wersjach, które pojawiły się na konsolach Sony oraz Nintendo. Dlaczego nie sprzęt Microsoftu? Między innymi na to pytanie odpowiadamy w rozmowie. Właśnie - także dlatego nie powstała pisana recenzja, bo samo wyjaśnienie zawiłości "na jakiej konsoli jaka jest wersja" - i jaka wersja językowa - zajęłoby z kilka akapitów. Oczywiście, gra jako taka niezmiennie jest świetna, broni się także wizualnie - ale, mamy tu kilka "ale"...

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Disney Illusion Island
Disney Illusion Island
Na wstępie wypada wyjaśnić, z jakiej pozycji piszę tę recenzję. Po pierwsze, nie miałem okazji sprawdzić Disney Illusion Island w trybie kooperacji na jednym ekranie. A to według twórców jedna z ciekawszych cech ich tytułu. Przeznaczonego do wspólnego radosnego hasania, najlepiej rodziców z dziećmi. I po drugie, miałem styczność z poważnymi tytułami gatunku metroidvanii, udało się nawet kilka skończyć - gdy Disney Illusion Island, co już wiecie, nie jest przeznaczone dla wyrobionych graczy.

Grę do recenzji dostaliśmy od dystrybutora Nintendo na Polskę firmy Conquest entertainment a.s.
Moving Out 2
Moving Out 2
Ponad trzy lata temu recenzowałem pierwszą część przeprowadzkowego chaosu i już wtedy uważałem, że jest to jedna z lepszych pozycji na odstresowanie i luźną, abstrakcyjną do granic zabawę. W Moving Out 2 po raz kolejny wcieliłem się w pracownika firmy przeprowadzkowej, który porusza się jak słoń w składzie porcelany, dzięki czemu po każdej robocie lokal nadaje się tylko do generalnego remontu. Jest więcej, lepiej, różnorodniej i jak zawsze z masą pozytywnego, wyjątkowo suchego humoru.

Grę do recenzji dostaliśmy od agencji reprezentującej twórców.
Quake II (2023)
Quake II (2023)
Do tej pory pamiętam, jak włączyłem chyba po raz pierwszy Quake'a II, a nawet jak czytałem jego recenzje blisko 26 lat temu. Pamiętam zachwyty i pamiętam, że jedno z czasopism, wbrew swojej polityce, która zakazywała przyznawać jakiejkolwiek produkcji najwyższych not uhonorowała dzieło id Software okrągłą dziesiątką. Wysokie oceny później spowodowały szereg dyskusji dotyczących tego czy faktycznie to aż tak dobra gra. Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie przyszła ponad ćwierć wieku później. Jeśli po takim czasie Quake II ponownie trafia do sklepów, w odświeżonej wersji i znajduje odbiorców, to wygląda na to, że tak - były to zasłużone pochwały.

Grę do recenzji dostaliśmy od firmy Bethesda.
6789101112