Jest apelacja w sprawie upadku Stoczni Szczecin - informuje pełnomocnik zarządu nieistniejącego klubu siatkarskiego Filip Gościński.
Wówczas usłyszeli, że nie należy im się odszkodowanie od byłego sponsora drużyny - Stoczni Szczecińskiej.
Na sprawę trzeba spojrzeć szerzej - tłumaczy mecenas Gościński.
- Z wyrokiem się nie zgadzamy, uważamy, że jest on krzywdzący dla strony powodowej. Sąd zbyt wąsko podszedł do tej sprawy nie rozpatrując wszystkich istotnych aspektów i okoliczności zw. ze współpracą pomiędzy stronami opierając się w zasadzie głównie na wykładni umowy łączącej strony i jej aneksu, ale przede wszystkim jednak ogólnej umowy sponsoringowej - tłumaczył.
Mecenas Filip Gościński podkreśla, że należałoby przesłuchać również siatkarzy i trenerów.
- Powinien zostać przeprowadzony dowód zeznań innych świadków, którzy też uczestniczyli przy tworzeniu tego aneksu, wiedzą jakie były okoliczności i jaka była wola wówczas stron, przy zawieraniu aneksu. Powinniśmy wysłuchać również byłych zawodników klubu, którzy uczestniczyli w spotkaniach z przedstawicielami Stoczni Szczecińskiej - mówi Gościński.
Teraz Sąd Apelacyjny rozpatrzy odwołanie zarządu siatkarskiego klubu. Tę decyzję powinniśmy poznać do końca roku. Jeżeli odpowiedź będzie pozytywna, to w sprawie zeznawać będą między innymi siatkarze Bartosz Kurek i Łukasz Żygadło oraz ówczesny trener Stoczni Szczecin, Michał Mieszko Gogol.
- Z wyrokiem się nie zgadzamy, uważamy, ze jest on krzywdzący dla strony powodowej. Sąd zbyt wąsko podszedł do tej sprawy nie rozpatrując wszystkich istotnych aspektów i okoliczności zw. ze współpracą pomiędzy stronami opierając się w zasadzie głównie na wykładni umowy łączącej strony i jej aneksu, ale przede wszystkim jednak ogólnej umowy sponsoringowej - tłumaczył.