Pół tysiąca osób przemaszerowało przez Berlin w ramach poparcia dla Danieli Klette, terrorystki ujętej po latach poszukiwań.
Demonstracja lewicowych radykałów przeszła legalnie, ale została ostro skrytykowana między innymi przez bliskich ofiar terrorystów i ministrę spraw wewnętrznych.
"Policjanci to faszyści" - krzyczeli ubrani na czarno i często z ukrytymi twarzami demonstrujący. Głównym hasłem marszu było: "Zatrzymać terroryzm państwa".
Ekstremiści nieśli transparenty wspierające poszukiwanych i uwięzionych, między innymi Danielę Klette zatrzymaną po trzydziestu latach poszukiwań. Pod jej mieszkaniem krzyczeli: "Uwolnić Danielę".
- Nikt z terrorystów nie może czuć się bezpieczny - skontrowała Nancy Faeser. Ministra spraw wewnętrznych przypomniała, że RAF (Frakcja Czerwonej Armii) zabiła 34 osoby. Wśród ofiar był Siegfried Buback, ówczesny prokurator generalny Niemiec.
Syn zamordowanego w 1977 roku skrytykował też pomysł wsparcia demonstracją zabójców jego ojca.
Dwóch członków RAF wciąż jest na wolności. Daniela Klette w tym tygodniu śmigłowcem została zabrana na przesłuchanie do siedziby Prokuratury Generalnej. Kobieta odmawia zeznań, jak większość zatrzymywanych w ostatnich dekadach lewicowych ekstremistów.
"Policjanci to faszyści" - krzyczeli ubrani na czarno i często z ukrytymi twarzami demonstrujący. Głównym hasłem marszu było: "Zatrzymać terroryzm państwa".
Ekstremiści nieśli transparenty wspierające poszukiwanych i uwięzionych, między innymi Danielę Klette zatrzymaną po trzydziestu latach poszukiwań. Pod jej mieszkaniem krzyczeli: "Uwolnić Danielę".
- Nikt z terrorystów nie może czuć się bezpieczny - skontrowała Nancy Faeser. Ministra spraw wewnętrznych przypomniała, że RAF (Frakcja Czerwonej Armii) zabiła 34 osoby. Wśród ofiar był Siegfried Buback, ówczesny prokurator generalny Niemiec.
Syn zamordowanego w 1977 roku skrytykował też pomysł wsparcia demonstracją zabójców jego ojca.
Dwóch członków RAF wciąż jest na wolności. Daniela Klette w tym tygodniu śmigłowcem została zabrana na przesłuchanie do siedziby Prokuratury Generalnej. Kobieta odmawia zeznań, jak większość zatrzymywanych w ostatnich dekadach lewicowych ekstremistów.