Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Like a Dragon: Ishin! rozgrywa się w przełomowym dla Japonii momencie, po latach izolacji Zachód wchodzi coraz odważniej i bardziej zauważalnie w nienaruszalny do tej pory świat tradycji. Wkracza w niego również nasz bohater Sakamoto Ryoma, który wygląda identycznie jak Kazuma Kiryu znany właśnie z innych odsłon serii. Zresztą podobnie jest z innymi postaciami z sagi, których wygląd, a nawet zachowanie są takie same, różnią się jedynie nazwiskami.
Wracamy, jako Sakamoto, do rodzinnego miasteczka opanowanego przez wyższą kastę, która tak naprawdę jest zgrają gangsterów trzęsących lokalną społecznością. Oczywiście - i to też element charakterystyczny dla tych produkcji - jesteśmy swego rodzaju Batmanem, tylko w kimonie. Na Sakamoto nie ma mocnych, a wszyscy pokonani drżą przed jego mocą i umiejętnościami. Brzmi to jakbym się naśmiewał, ale tak to wygląda w tej grze i jej kuzynkach. To nie wada, tylko cecha.
Inne rzeczy, którym Like a Dragon: Ishin! pozostaje wierne są fabuła i rozmowy. Jeśli ktoś będzie miał po raz pierwszy styczność z marką, może być zaskoczony, jak dużo się tu mówi, jak dużą wagę odgrywa opowieść, do której twórcy zawsze się przykładają. I tu również tak jest, to już tradycja, że fabuła gra pierwsze skrzypce. Ishin też na nią stawia, umiejętnie wplatając w nią pastisz Dzikiego Zachodu i swego rodzaju motyw jedynego sprawiedliwego, który szuka zemsty i uwalnia poszczególne osoby od bandziorów. Brzmi to naiwnie, ale świetnie się sprawdza, szczególnie, że poza historią, to solą tej gry jest oczywiście walka.
Wracamy, jako Sakamoto, do rodzinnego miasteczka opanowanego przez wyższą kastę, która tak naprawdę jest zgrają gangsterów trzęsących lokalną społecznością. Oczywiście - i to też element charakterystyczny dla tych produkcji - jesteśmy swego rodzaju Batmanem, tylko w kimonie. Na Sakamoto nie ma mocnych, a wszyscy pokonani drżą przed jego mocą i umiejętnościami. Brzmi to jakbym się naśmiewał, ale tak to wygląda w tej grze i jej kuzynkach. To nie wada, tylko cecha.
Inne rzeczy, którym Like a Dragon: Ishin! pozostaje wierne są fabuła i rozmowy. Jeśli ktoś będzie miał po raz pierwszy styczność z marką, może być zaskoczony, jak dużo się tu mówi, jak dużą wagę odgrywa opowieść, do której twórcy zawsze się przykładają. I tu również tak jest, to już tradycja, że fabuła gra pierwsze skrzypce. Ishin też na nią stawia, umiejętnie wplatając w nią pastisz Dzikiego Zachodu i swego rodzaju motyw jedynego sprawiedliwego, który szuka zemsty i uwalnia poszczególne osoby od bandziorów. Brzmi to naiwnie, ale świetnie się sprawdza, szczególnie, że poza historią, to solą tej gry jest oczywiście walka.
Walka, która daje daje nam szereg możliwości walki, zarówno - no wiadomo - samurajskim mieczem, gołymi rękami, ale też rewolwerem, jak również połączeniem oręża białego z dystansowym i to daje niesamowitą przyjemność, bo stylami żonglujemy dając mnóstwo możliwości rozprawienia się z wrogami. Możemy najpierw zmiękczyć ich z daleka pistoletem, potem dać łupnia mieczem i gołymi łapami, albo po prostu wskoczyć w sam środek jak tornado i wirując dać im do posmakowania zarówno ołowiu, jak i poprosić o degustację stali.
Świetna sprawa, choć chwilami widać tu właśnie ząb czasu, który trochę się kruszy na przykład przez pracę kamery czy jeśli chodzi o widoczność obrażeń przeciwników. Bo choć to remake, to niestety metryka bywa bezwzględna. Główne postacie wyglądają całkiem przyzwoicie, nawet ich animacje prezentują się przyjemnie dla oka, ale już z budynkami czy NPCami sprawa leży o piętro albo kilka niżej. Część wygląda jak bohomazy, niezależne postaci niekiedy zachowują się bez sensu albo są wyjaśnieniem dlaczego nie można na przykład wejść w inny obszar, czyli blokują przejście, co miało być delikatną woalką maskującą braki techniczne, niestety słabo to wypada, podobnie jak efekt niewidzialnych ścian.
Świetna sprawa, choć chwilami widać tu właśnie ząb czasu, który trochę się kruszy na przykład przez pracę kamery czy jeśli chodzi o widoczność obrażeń przeciwników. Bo choć to remake, to niestety metryka bywa bezwzględna. Główne postacie wyglądają całkiem przyzwoicie, nawet ich animacje prezentują się przyjemnie dla oka, ale już z budynkami czy NPCami sprawa leży o piętro albo kilka niżej. Część wygląda jak bohomazy, niezależne postaci niekiedy zachowują się bez sensu albo są wyjaśnieniem dlaczego nie można na przykład wejść w inny obszar, czyli blokują przejście, co miało być delikatną woalką maskującą braki techniczne, niestety słabo to wypada, podobnie jak efekt niewidzialnych ścian.
Z drugiej strony - walka, fabuła i klimat, który pozwala nam się wczuć w swego rodzaju mściciela wszystko to wynagradzają i skutecznie odciągają uwagę od minusów. Yakuza co jakiś czas raczyła nas również anachronizmami, czyli takimi wstawkami, które niekoniecznie pasują do reszty, na przykład w opowieść kryminalną usiłowała wkomponować jakieś klimaty, które bardziej kojarzyły się z Jamesem Bondem. Tutaj są specjalne moce przydatne w walce. Co prawda one się już przewijały w serii, ale tym razem, w grze, która-jak się zdaje-w pewien sposób chciała bardziej przywołać nastrój XIX stulecia, jakoś to pasuje jeszcze mniej.
Przypadł mi do gustu za to model rozwoju umiejętności przydatnych w starciu. Tu odpowiadają za to kule, które możemy przypisać jednemu stylowi lub takie, które możemy wkomponować w dowolne koło rozwoju. W ogóle ten system bardzo ładnie wygląda, przyjemnie się patrzy na opracowanie graficzne. Aż zaglądałem do niego tak po prostu, żeby nacieszyć oko.
Nawet jeżeli nie mieliście wcześniej styczności z serią. Co więcej, nawet jeśli w ogóle Was takie klimaty nie ruszają, to naprawdę radzę Wam dać Like a Dragon: Ishin!, szansę. Do tego, nawet jeżeli gra nie kupi Was od pierwszych minut, trochę przy niej posiedźcie, bo stopniowo odkrywa swoje zalety, pomalutku wkręca w tryby historii i to chyba jest najlepsze, że kiedy siada się do konsoli, to odruchowo człowiek rozgląda się za mieczem i kimonem. 8... nawet 8,5 na 10.
Ocena: 8,5/10
Ocena: 8,5/10
Zobacz także
2023-01-21, godz. 06:00
Turrican (1990 r.)
Turrican to jedna z tych gier, które przesuwały granice możliwości sprzętu. Wydana na Commodore 64 widziana z boku strzelanina w 1990 roku zachwycała oprawą graficzną a wielu graczy nie wierzyło, że taki efekt można osiągnąć…
» więcej
2023-01-21, godz. 06:00
Monster Hunter Rise [Xbox Series X]
Jeśli chodzi o recenzję dotyczącą rozgrywki, mechanik, rozwiązań i implementacji tego wszystkiego, to w tej tego nie znajdziecie. Kompleksowo Monster Hunter Rise zajął się Andrzej Kutys przy okazji premiery gry, kiedy zadebiutowała…
» więcej
2023-01-21, godz. 06:00
[21.01.2023] Giermasz #534 - Przygody i polowania
Kilkaset odcinków anime, ponad sto zeszytów mangi - wiele lat po premierze uniwersum i historia opowiadana w serii One Piece ma się świetnie. Chociaż z grami na tej licencji bywało różnie. Jednakowoż, ku zadowoleniu fana jRPG Andrzeja…
» więcej
2023-01-14, godz. 15:00
GIERMASZ 2023, styczeń
» więcej
2023-01-14, godz. 15:00
[14.01.2023] Dziki sukcesu
"Dzik nie indyk!" - nagroda nazwana z przymrużeniem oka, ale temat poważny, jako że „Dziki” to wyróżnienia od Fundacji Indie Games Polska oraz Game Industry Conference. Kto je dostał, między innymi o tym mówi w tym wydaniu kącika…
» więcej
2023-01-14, godz. 06:00
Driver (1999 r.)
Era lat 70-tych w USA kojarzy się między innymi z disco, szaloną modą, wielkimi samochodami, wojną w Wietnamie i filmami sensacyjnymi z gangami w roli głównej (no nie tylko, ale sporo takich produkcji w tamtych czasach powstało). Charakterystyczne…
» więcej
2023-01-14, godz. 06:00
Somerville [Xbox Series X]
Gdy wiesz, że za grę odpowiadają ludzie powiązani z takimi tytułami jak Limbo i Inside, to możesz zakładać, że otrzymasz produkcję głęboką, wciągającą i wybitną. Niestety Somerville, mimo wielu plusów, nie spełniło moich…
» więcej
2023-01-14, godz. 06:00
Somerville [Xbox Series X]
Gdy wiesz, że za grę odpowiadają ludzie powiązani z takimi tytułami jak Limbo i Inside, to możesz zakładać, że otrzymasz produkcję głęboką, wciągającą i wybitną. Niestety Somerville, mimo wielu plusów, nie spełniło moich…
» więcej
2023-01-14, godz. 06:00
[14.01.2023] Giermasz #533 - Opowiadanie
W tym Giermaszu jedna recenzja - i jeszcze cały czas nadrabiamy drobne zaległości z minionego już roku. Somerville zdaniem Michała Króla to trudna produkcja do oceny. Nastawiona na oniryczną atmosferę i narrację gra zdaniem naszego…
» więcej
2023-01-07, godz. 06:00
Tactics Ogre: Reborn [PlayStation 5]
Czy można zrobić remaster remake'a? Podchwytliwe nieco pytanie - więc wyjaśnijmy może, że remake, to jak sama nazwa wskazuje zrobienie gry na nowo, na szkielecie orginalnej produkcji. Tak zrobiono z tytułem pierwotnie dedykowanym…
» więcej