Big-beat to określenie wymyślone przez Franciszka Walickiego, związanego z Gdynią wybitnego animatora kultury, nazywanego ojcem polskiego rock’n’rolla. Trzeba było stworzyć pojęcie neutralne. Rock'n'roll takim nie był - kojarzył się bowiem nie najlepiej - z kulturą zgniłego Zachodu. Z big-beatem było trochę jak z misiem z filmu Stanisława Barei: "To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo!”. I nie ostatnia nuta...