Nazwisko Piotra Zaremby, polskiego pierwszego prezydenta Szczecina zna dziś prawie każdy, ale nie każdy wie, jak zaczęła się jego przygoda z metropolią nad Odrą.
Zaremba, urbanista po Politechnice Lwowskiej przeżył lata wojny pracując w Poznaniu jako kreślarz i technik w niemieckiej dyrekcji ogrodów miejskich
Gdy Rosjanie zajęli Poznań w lutym 1945 roku, Piotr Zaremba zgłosił się do pracy w magistracie, ale jako że był ambitny i chciał zdobyć doświadczenie w zagospodarowaniu ziem zachodnich, zgłosił się 16 lutego 1945 roku do biura pełnomocnika komitetu ekonomicznego rządu na województwo poznańskie. Było to przedstawicielstwo tzw. rządu "Polski Lubelskiej" podległego Bolesławowi Bierutowi, szefowi Krajowej Rady Narodowej. W odróżnieniu od rządu w Londynie, był on zdominowany przez komunistów i ścisłe podległy Stalinowi. Ale dla wielu ludzi w Poznaniu, uwolnionych od długiej i brutalnej okupacji niemieckiej, była to jedyna istniejąca forma polskiej państwowości. Wiele lat walki o przetrwanie pod władzą nazistów, budziło głód działania i powrotu do przedwojennych pól aktywności. Łudzono się, że kwestie ideologiczne związane z nową władzą, wobec ogromu wyzwań dzieła odbudowy, da się zepchnąć na dalszy plan.
W swoim dzienniku Zaremba wspomina, że w biurze pełnomocnika rządu musiał wypełnić ankietę z pytaniem „czy chciałby pracować na przyłączonych ziemiach poniemieckich?”. Zaremba notował: „oddałem dziś ankietę na Gdańsk lub Szczecin, ale wolę Szczecin".
Zaremba, urbanista po Politechnice Lwowskiej przeżył lata wojny pracując w Poznaniu jako kreślarz i technik w niemieckiej dyrekcji ogrodów miejskich
Gdy Rosjanie zajęli Poznań w lutym 1945 roku, Piotr Zaremba zgłosił się do pracy w magistracie, ale jako że był ambitny i chciał zdobyć doświadczenie w zagospodarowaniu ziem zachodnich, zgłosił się 16 lutego 1945 roku do biura pełnomocnika komitetu ekonomicznego rządu na województwo poznańskie. Było to przedstawicielstwo tzw. rządu "Polski Lubelskiej" podległego Bolesławowi Bierutowi, szefowi Krajowej Rady Narodowej. W odróżnieniu od rządu w Londynie, był on zdominowany przez komunistów i ścisłe podległy Stalinowi. Ale dla wielu ludzi w Poznaniu, uwolnionych od długiej i brutalnej okupacji niemieckiej, była to jedyna istniejąca forma polskiej państwowości. Wiele lat walki o przetrwanie pod władzą nazistów, budziło głód działania i powrotu do przedwojennych pól aktywności. Łudzono się, że kwestie ideologiczne związane z nową władzą, wobec ogromu wyzwań dzieła odbudowy, da się zepchnąć na dalszy plan.
W swoim dzienniku Zaremba wspomina, że w biurze pełnomocnika rządu musiał wypełnić ankietę z pytaniem „czy chciałby pracować na przyłączonych ziemiach poniemieckich?”. Zaremba notował: „oddałem dziś ankietę na Gdańsk lub Szczecin, ale wolę Szczecin".
Skąd zainteresowanie grodem Gryfitów? Trzeba cofnąć się do 1943 roku, kiedy jeden ze znajomych Zaremby, architekt Stanisław Kirkin, który działał w zespole studialnym polskiego państwa podziemnego, przygotowującego do zagospodarowania ziem poniemieckich, zaproponował mu zajęcie się Szczecinem. Zaremba zaczął czytać dostępne w Poznaniu niemieckie gazety szczecińskie, analizował dostępne w niemieckiej prasie materiały o szczecińskim porcie i gospodarczych uwarunkowaniach miasta. Nic więc dziwnego, że gdy 27 marca 1945 roku przyjechał do Warszawy, do Biura Planowania i Odbudowy przy Prezydium Rządu, szef tego biura i przyszły minister odbudowy kraju, profesor Michał Kaczorowski, zaproponował mu, aby zorganizował grupę biura na Pomorze Zachodnie, docelowo z zadaniem objęcia Szczecina.
Profesor Kaczorowski był ciekawą, bardzo złożoną postacią. W latach 1918-1920 walczył w Wojsku Polskim, wspomagał Powstania Śląskie. W 1930 podjął pracę w Biurze Ekonomicznym Prezesa Rady Ministrów, był redaktorem tygodnika „Polska Gospodarka”. Był współorganizatorem Towarzystwa Osiedli Robotniczych. Sympatie PPS-owskie nie przeszkadzały mu we wspieraniu rządów sanacyjnych. Był „organicznikiem”, zależało mu na realizacji swoich koncepcji ekonomiczno - urbanistycznych przez tych, którzy akurat są u władzy. Dlatego do 1939 pracował w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwie Przemysłu i Handlu, i w Ministerstwie Skarbu. Podczas II wojny światowej, w trakcie kampanii wrześniowej uczestniczył w obronie Warszawy, a następnie – do 1944 – był członkiem Konspiracyjnej Komisji Urbanistycznej i pracownikiem Biura Planu Regionalnego i Biura Planu Krajowego. Jako "pragmatyk" w 1944 podjął decyzję, by zgłosić się do pracy w komunistycznym Polskim Komitecie Wyzwolenia Narodowego. Namówił go ponoć premier tego marionetkowego rządu, pepeesowiec Edward Osóbka-Morawski. Ekipa Bieruta pilnie potrzebowała wtedy przedwojennych fachowców. Kaczorowski został kierownikiem Biura Planowania i Odbudowy przy PKWN. Od 11 czerwca 1945 do 1 kwietnia 1949 był ministrem odbudowy kraju w Rządzie Tymczasowym. Potem odsunięto go na dalszy plan.
Piotr Zaremba
29 marca Zaremba wraca pociągiem do Poznania i jedynym jego przywilejem jako świeżo upieczonego urzędnika rządowego było to, że mógł jechać wagonem pocztowym a nie gnieść się w zatłoczonych wagonach. W praktyce oznaczało to „luksus” spania na workach z listami. A jednak to wtedy, na mniej więcej miesiąc przed opuszczeniem przez Niemców rodu Gryfa, rozpoczęła się szczecińska epopeja Piotra Zaremby.