Cechą sowieckiej ekspansji z lat 1944-45 były bardzo różnorodne sposoby demonstrowania dominacji kraju rad nad zdobywanymi terenami. Niewątpliwie jednym z tych atrybutów było wprowadzanie czasu moskiewskiego. Tak oto 20 maja, 1945 roku w rozkazie numer cztery, wojskowy komendant okupowanego Berlina, generał Nikołaj Biersarin wydał znaczące rozporządzenie: "od teraz, do czasu wydania kolejnych rozporządzeń wprowadza się na terenie rosyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech jako oficjalny czas moskiewski."
Sowieccy urzędnicy zawsze dostosowywali się do czasu pracy centrali. Zawsze trzeba było być pod ręką jeśli zadzwonił telefon z Kremla. Dlatego dbali, by wszystkie podległe im organy okupacyjne działały w godzinach urzędowania wygodnych dla moskiewskich urzędników. Czas moskiewski dzieli od czasu środkowoeuropejskiego godzina, ale to Rosjanie, wiosną 1945 roku, dyktowali warunki, bo byli zdobywcami tej części Europy. Szczecin po usunięciu polskich władz, w połowie maja, faktycznie podlegał administracji sowieckiej na terenie wschodnich Niemiec i w związku z tym, tutaj też wprowadzono czas moskiewski. No i wszyscy, głównie Niemcy, bo oni byli krótkotrwałymi zarządcami cywilnymi Szczecina, ustawiali wskazówki zegarów według czasu kremlowskiego.
Gdy 9 maja Piotr Zaremba odzyskał władzę nad Szczecinem, a wraz z nim wróciła tu Polska, w oficjalnym rozporządzeniu zlikwidowano tę dziwaczną anomalię.
„Z dniem 10 lipca 1945 roku zostaje wprowadzony na terenie miasta Szczecin czas letni środkowoeuropejski” – nakazywał Zaremba. „Zegary uregulowane według czasu moskiewskiego należy cofnąć o jedną godzinę”.
Szczecińskie czasomierze zaczęły wybijać godziny tak samo jak w Poznaniu, Warszawie i Krakowie. I chyba była to pierwsza mini-desowietyzacja Szczecina.
Sowieccy urzędnicy zawsze dostosowywali się do czasu pracy centrali. Zawsze trzeba było być pod ręką jeśli zadzwonił telefon z Kremla. Dlatego dbali, by wszystkie podległe im organy okupacyjne działały w godzinach urzędowania wygodnych dla moskiewskich urzędników. Czas moskiewski dzieli od czasu środkowoeuropejskiego godzina, ale to Rosjanie, wiosną 1945 roku, dyktowali warunki, bo byli zdobywcami tej części Europy. Szczecin po usunięciu polskich władz, w połowie maja, faktycznie podlegał administracji sowieckiej na terenie wschodnich Niemiec i w związku z tym, tutaj też wprowadzono czas moskiewski. No i wszyscy, głównie Niemcy, bo oni byli krótkotrwałymi zarządcami cywilnymi Szczecina, ustawiali wskazówki zegarów według czasu kremlowskiego.
Gdy 9 maja Piotr Zaremba odzyskał władzę nad Szczecinem, a wraz z nim wróciła tu Polska, w oficjalnym rozporządzeniu zlikwidowano tę dziwaczną anomalię.
„Z dniem 10 lipca 1945 roku zostaje wprowadzony na terenie miasta Szczecin czas letni środkowoeuropejski” – nakazywał Zaremba. „Zegary uregulowane według czasu moskiewskiego należy cofnąć o jedną godzinę”.
Szczecińskie czasomierze zaczęły wybijać godziny tak samo jak w Poznaniu, Warszawie i Krakowie. I chyba była to pierwsza mini-desowietyzacja Szczecina.