Demonstranci zebrali się w miastach w całych Stanach Zjednoczonych, aby protestować przeciwko działaniom administracji Donalda Trumpa.
Protestujący w Filadelfii i w stolicach stanów w Kalifornii, Minnesocie, Michigan, Teksasie, Wisconsin, Indianie i innych miejscach machali znakami potępiającymi prezydenta Donalda Trumpa oraz miliardera Elona Muska, lidera nowego Departamentu Efektywności Rządowej administracji Białego Domu.
W Waszyngtonie do protestujących wyszli politycy partii demokratycznej. Wśród nich był kongresmen z Kalifornii John Garamendi. - Musimy zrobić wszystko, aby zatrzymać to, co się dzieje. Musimy zastosować wszystkie możliwe środki. Nie mamy teraz oficjalnych informacji z departamentu stanu. Za chwilę zostanie zlikwidowany departament edukacji.
Musimy stawić temu opór. Nie możemy pozwolić na to, co się dzieje. Protesty były wynikiem ruchu, który zorganizował się w sieci. Ogłoszono 50 protestów we wszystkich 50 amerykańskich stanach, jednego dnia. Witryny i konta w mediach społecznościowych wzywały do działania, z takimi przesłaniami jak "odrzuć faszyzm" i "bronić naszej demokracji".