Poprzedni album Beyoncé, "Lemonade", ukazał się w 2016 roku, więc musieliśmy trochę poczekać na kolejne słowo artystki. Sytuacja zmieniła się pod koniec lipca, gdy swoją premierę miała płyta "Renaissance". O krążku mówi się także: "Act I: Renaissance", co zwiastuje kontynuację projektu. Beyoncé zapowiadała "Renaissance" takimi słowami: „Tworzenie tego albumu pozwoliło mi znaleźć miejsce by marzyć i uciec od strasznych wydarzeń na świecie. Pozwoliło mi poczuć się wolną i przeżyć przygody w momencie, gdy inne rzeczy stały w miejscu. Moją intencją było stworzenie bezpiecznej przestrzeni, bez ocen. Miejsca wolnego od perfekcjonizmu i nadmiernego myślenia. Miejsca, by krzyczeć, odpuścić i poczuć wolność. To była piękna podróż i eksploracja. Mam nadzieję, że znajdziecie w tej muzyce radość. Mam nadzieję, że zainspiruje Was ona do ruchu. Ha! I żeby poczuć się tak silnymi i sexy, jakimi naprawdę jesteście”. Na płytę składa się szesnaście w większości tanecznych utworów, utrzymanych w stylistyce dance, disco, house, czy R'n'B. Jak mogliśmy się spodziewać, krążek szturmem podbija listy przebojów - zadebiutował od razu na pierwszym miejscu amerykańskiego Billboardu, sprawiając jednocześnie, że Beyoncé zapewniła sobie najlepszy debiut płyty nagranej przez kobietę w tym roku. Album zajął też pierwsze miejsce na listach przebojów w Australii, Belgii, Francji, Irlandii, Nowej Zelandii, czy Wielkiej Brytanii.