Szczecin 1945 - bohaterowie, antybohaterowie i zwykli pionierzy
Radio SzczecinRadio Szczecin » Szczecin 1945 - bohaterowie, antybohaterowie i zwykli pionierzy » Felietony
Piotr Zaremba
Piotr Zaremba
W poprzednich odcinkach tego cyklu wspominałem, że okres przesilenia w kwestii przynależności Szczecina objawił się dziwnym fenomenem. Rosjanie po oddaniu metropolii nad Odrą Polsce chcieli negocjować z prezydentem Szczecina ignorując jednocześnie ekipę Bieruta w odległej Warszawie. Skąd taki stan rzeczy? Być może zadecydowała o tym bierność komunistycznego Rządu Tymczasowego który potulnie czekał na decyzje Moskwy. A może Sowieci tak dobrze dogadywali się z Piotrem Zarembą z racji tego, że doskonale władał on językiem rosyjskim. Przypomnijmy, że przyszły prezydent Szczecina wychował się przed I wojną światową w Moskwie w rodzinie polskiej inteligencji. Tak czy inaczej 1 lipca 1945 roku dr Jan Żytkiewicz, przedstawiciel Komitetu Opieki nad Polakami w Szczecinie – jedynego polskiego organu w mieście zarządzanym przez niemieckich komunistów przywiózł do Koszalina gdzie „na wygnaniu” rezydował Zaremba pismo zapraszające do kwatery Głównej Sowieckich Wojsk Okupacyjnych w Berlinie. Dokument informował, że Zaremba wzywany jest w celu oficjalnego przekazania polskiej administracji pełnej władzy nad odrzańską metropolią. Problem w tym że pismo wzywało Zarembę na dzień 2 lipca a ten dopiero tego dnia dostał dokument przekazany dr. Żytkiewiczowi przez sowieckiego komendanta Szczecina. Nazajutrz, 2 lipca Zaremba dopiero szykował się do wyjazdu ale wiedząc już o decyzji Rosjan wysyłał do swego zaufanego w Szczecinie człowieka Franciszka Jamrożego poufną instrukcję by zaczął przygotowania do przejęcia władzy nad Szczecinem przy pomocy polskich milicjantów. Był 2 lipca 1945 r. Oddajmy głos Zarębie, który tak wspominał ten dzień. „Zmęczony tymi sprawami i letnim upałem pozwoliłem sobie na chwilę drzemki z książką w ręku, w leżaku przy domowym ogrodzie. A tu nagle otworzyły się szklane drzwi wiodące z tarasu do ogrodu i stanął w nich rosyjski pułkownik w towarzystwie dwóch gwardzistów pod bronią. Tubalny głos pułkownika Jassena, zastępcy komendanta wojskowego Szczecina wyrwał mnie z miłego odrętwienia. – Cóż to marszałek Żukow na was czeka, a wy tu w ogródku z książką wypoczywacie?” Okazało się, że Żukow nie mogąc doczekać się Zaremby w Berlinie polecił pułkownikowi Jassenowi sprowadzi polskiego prezydenta Szczecina o stolicy Niemiec. Jassen oświadczył, że nie ruszy się z miejsca póki nie wyprawi Zaremby do Berlina. „Ledwo udało mi się przekonać Jassena by wracał do Szczecina i powiadomi Berlin, że nazajutrz jadąc z Borkowiczem do Szczecina zabierzemy się z nim razem do kwatery marszałka w Berlinie”.
O wszystkich tych okolicznościach wiemy jedynie ze wspomnień Zaremby. Nie wiadomo, czy nie podkoloryzował on całej tej historii. Ale faktem jest że to Zaremba i Borkowicz zostali zaproszeni do Berlina aby usłyszeć korzystne dla Polski rozstrzygnięcie kwestii państwowej przynależności Grodu Gryfa.