Czterech żołnierzy, w tym trzech z naszego regionu, usłyszało zarzuty niedopełnienia obowiązków. Chodzi o nadzór nad amunicją, która w lipcu ubiegłego roku zaginęła w transporcie kolejowym z Podlasia (Hajnówki) do Mostów w Zachodniopomorskiem.
Były to miny przeciwpancerne. Żołnierze nie rozładowali części z nich w wojskowym magazynie amunicji pod Szczecinem i przez prawie 10 dni 240 min jeździło pociągiem po całym kraju. Sprawą zajmuje się Wydział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo.
Podczas rozładunku doszło do licznych nieprawidłowości - przekazał major Bartosz Okoniewski, zastępca Prokuratora Okręgowego do spraw wojskowych.
- Przedstawiono zarzuty z artykułu 359 kodeksu karnego, czyli tego niedopełnienia obowiązku nadzoru nad amunicją. Czterem osobom, trzem żołnierzom ze składu materiałowego w Mostach i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego w Hajnówce - mówi Okoniewski.
Wagon z minami został odnaleziony w magazynie sklepów meblowych w okolicy Hajnówki.
- To, co jest najważniejsze w sprawie: nic nie zginęło, wszystko zostało odzyskane i wszystko się zgadza. Przynajmniej na dzisiaj. Wszystkie miny się odnalazły. Po prostu część tego transportu zostało w wagonie kolejowym. To zostało ujawnione dopiero po jakimś czasie, co nie powinno mieć miejsca - mówi zastępca Prokuratora Okręgowego ds. wojskowych.
Śledztwo trwa, przesłuchiwane są kolejne osoby. Żołnierzom, którzy usłyszeli zarzuty, grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
W związku z tą sprawą generał dywizji Artur Kępczyński został odwołany z funkcji szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.
Podczas rozładunku doszło do licznych nieprawidłowości - przekazał major Bartosz Okoniewski, zastępca Prokuratora Okręgowego do spraw wojskowych.
- Przedstawiono zarzuty z artykułu 359 kodeksu karnego, czyli tego niedopełnienia obowiązku nadzoru nad amunicją. Czterem osobom, trzem żołnierzom ze składu materiałowego w Mostach i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego w Hajnówce - mówi Okoniewski.
Wagon z minami został odnaleziony w magazynie sklepów meblowych w okolicy Hajnówki.
- To, co jest najważniejsze w sprawie: nic nie zginęło, wszystko zostało odzyskane i wszystko się zgadza. Przynajmniej na dzisiaj. Wszystkie miny się odnalazły. Po prostu część tego transportu zostało w wagonie kolejowym. To zostało ujawnione dopiero po jakimś czasie, co nie powinno mieć miejsca - mówi zastępca Prokuratora Okręgowego ds. wojskowych.
Śledztwo trwa, przesłuchiwane są kolejne osoby. Żołnierzom, którzy usłyszeli zarzuty, grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
W związku z tą sprawą generał dywizji Artur Kępczyński został odwołany z funkcji szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.
Edycja tekstu: Michał Król