Schody do nieba
Radio SzczecinRadio Szczecin » Schody do nieba » Wywiady
1- Do grupy Genesis trafiłeś dzięki ogłoszeniu w gazecie... Dokładnie tak było. Wiele lat temu dałem ogłoszenie do gazety "Melody Maker". Brzmiało ono mniej więcej w ten sposób: "gitarzysta-kompozytor poszukuje muzyków zdecydowanych wyjść poza zwykłe formy muzyczne". Niedługo potem otrzymałem telefon od Petera Gabriela. 2- Czy pamiętasz swój pierwszy koncert z Genesis?
Tak, pamiętam nasz pierwszy koncert. Odbył się na uniwersytecie w Londynie. Był bardzo trudny i ciężko nam było dobrze grać. Miałem dużo materiału muzycznego do zapamiętania, a sprzęt był źle podłączony. Dostałem wzmacniacz, z którym wcześniej nie miałem do czynienia. Ciągle powodował spięcia gdy chciałem zrobić głośniej. Niestety, ten koncert był wyraźnym przejawem amatorszczyzny. 3- Podobno Twój kontakt z muzyką zaczął się gdy miałeś 3 lata. Tak, grałem na organkach gdy byłem mały. Mój ojciec był bardzo utalentowany muzycznie. Umiał grać na trąbce, rogu, klarnecie i organkach. Właściwie potrafił wydobyć dźwięki z każdego przedmiotu. 4- Kiedy i dlaczego wybrałeś gitarę. W późnych latach 50-tych i wczesnych 60-tych istniało wiele zespołów gitarowych takich jak np. "The Shadows", który był bardziej zespołem Cliffa Richarda. Wiele utworów wówczas miało brzmienie Duane'a Eddie'go, brzmienia jakby żywcem wyjęte ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Bonanza". Była to muzyka wywodząca się country, i mimo, że nie była zbyt egzotyczna to jednak była wstępem do współczesnego brzmienia gitary. Już wtedy zawierała w sobie trochę agresji. 5- Jak myślisz, czy gdyby koledzy z Genesis pozwolili Ci oprócz pracy w zespole nagrywać albumy solowe byłbyś z nimi do dziś. Trudno powiedzieć. Zawsze chciałem zagrać coś swojego. To naprawdę trudno powiedzieć. Myślę, że gdybym został w zespole-to brzmiałby on zupełnie inaczej. 6- Jaka gitara jest dla Ciebie ważniejsza: akustyczna czy elektryczna. Ostatnio przede wszystkim gram na gitarze akustycznej, ale gra na gitarze elektrycznej to trochę jak jazda na rowerze: nigdy się tego nie zapomina, gdy gra się agresywnego rocka gra się głównie jedną linię melodyczną. Ale kiedy gra się na gitarze akustycznej to ma się do czynienia z więcej niż jedną linia melodyczną, a więc trzeba w to włożyć więcej pracy i trzeba myśleć o tym, co się gra. Poza tym, dźwięk tej gitary sam w sobie jest wystarczający podobnie jak dźwięk fortepianu. Niepotrzebny jest żaden inny instrument. 7- W trakcie komponowania, do czego przykładasz większą uwagę: do techniki, brzmienia czy klimatu. Staram się skupić raczej na klimacie i nie zagłębiać się zbytnio w technikę gry, ponieważ uważam, że technika może ograniczać. Poza tym, popis techniki gry może być trochę nudny dla słuchaczy. Podstawą jest po prostu ciekaw linia melodyczna. Sukces jest wówczas, gdy ta linia melodyczna prezentowana jest (przedstawiona) prostą techniką. Oczywiście istnieje też czasem potrzeba zagrania jakiegoś fragmentu utworu bardzo szybko, ale bardzo trudno jest dokonać tego w sposób robiący duże wrażenie na słuchaczach. Jest niewielu kompozytorów, którzy tego dokonują. Najbliższym ideału jest dla mnie Beck, którego utwory są popisem techniki, ale jednocześnie wychodzą daleko poza nią. 8- Płyta "Genesis Revisited" ukazała się w sierpniu ubiegłego roku w Japonii. Dlaczego musieliśmy czekać ponad rok na to by dotarła do Europy. W tym czasie nie mogłem wydać jej nigdzie indziej. Poza tym bardzo dużo czasu zajęło mi znalezienie firmy fonograficznej i podpisanie z nią kontraktu. Te, z którymi rozmawiałem albo traciły zainteresowanie po jakimś czasie albo bankrutowały. Tak, więc nie zależało to ode mnie, ale dzięki temu zyskałem trochę czasu na pracę nad nową wersją utworu "Los Endos", który zawsze chciałem dołączyć do albumu przeznaczonego na rynek japoński, ale na co nigdy nie miałem czasu. Podobnie było i z innymi utworami. 9- Skąd pomysł, aby powrócić do tych starych nagrań i zarejestrować je ponownie. To pytanie zadawano mi często i za każdym razem starałem się znaleźć na nie jakąś sensowną odpowiedź. Utwory z tego albumu zawsze wiele dla mnie znaczyły, ale moje wspomnienia dotyczą przede wszystkim ich koncertowych wersji, a nie tych nagranych studyjnie. Gdy graliśmy te utwory na żywo, dla publiczności, miały one niesamowitą moc. Były one tak napisane, że świetnie nadawały się na koncerty, w których żywo uczestniczyła publiczność. Niektóre z nich po prostu nie brzmią tak dobrze na płycie, są jakby cichsze, ale nie chodzi tu o głośność. Chodzi o sposób w jaki były wykonywane na żywo i atmosferę na koncercie. Teraz dokładnie to samo można zrobić w studiu. Perkusji i innym instrumentom można nadać koncertowe brzmienie. Technologia tak się rozwinęła, że można ją zastosować wszędzie. Szkoda, że dawnych utworów nie można było nagrywać wykorzystując tę technologię. Tak, więc poprzez nagranie tych starych utworów z pomocą nowej technologii chcę nadać im nowe, ciekawsze brzmienie. To była główna idea naszej pracy. 10- Czy panowie z grupy Genesis nie stwarzali problemów w związku z nagraniem tej płyty. Nie, absolutnie nie. 11- Te piosenki, które ukazały się na płycie są jedynymi, jakie nagraliście czy istnieją jakieś odrzuty. Tak, faktycznie było kilka dodatkowych utworów, które chciałem zamieścić na tym albumie, np."The Lamb Lies Down On Broadway" albo "In That Quiet Earth". Jednakże chciałem zaaranżować je zupełnie inaczej. Próbowałem znaleźć innego piosenkarza by zaśpiewał w "baranku", najchętniej kogoś z Nowego Jorku, bo jest to piosenka o nowojorczyku. Niestety nie mogłem znaleźć żadnego, który by mi odpowiadał, więc na albumie są inne utwory. Jeśli chodzi o "In That Quiet Earth" to wykorzystałem jego fragment w utworze "Firth Of Fifth", także-w pewnym sensie- znajduje się na tej płycie. 12- Udało Ci się zebrać wspaniałych muzyków. Czy trudno było nakłonić ich do współpracy? Nie, nie miałem z tym żadnych problemów. John Wetton był jednym z pierwszych, którzy się zgodzili na nagranie. Pomysł spodobał mu się, był nim podekscytowany. Potem poprosiłem Billa Bruforda i on też się zgodził. I tak dalej... . Mam naprawdę dużo szczęścia, że pracuję z takimi wspaniałymi muzykami. 13- Jak pracowałeś nad tymi starymi piosenkami. Czułem, że skoro aranżuję je na nowo to muszę to zrobić gruntownie i dokładnie. Nad niektórymi utworami pracowałem 2,3 dni. Dużo czasu zajmowało mi np. wpisanie ich do komputera, a także znalezienie właściwego rytmu, gdyż utwory te były nagrane bez metronomu i nikt nie znał faktycznego tempa. To był naprawdę wolno przebiegający proces i dlatego nagranie zajęło mi około dwóch lat. Dużo czasu spędziłem nad detalami i sprawami organizacyjnymi. 14- W grudniu ubiegłego roku zagraliście kilka koncertów w Japonii. Podczas tournee w Japonii nasz zespół składał się z Juliana Colbecka, który grał na instrumentach klawiszowych, Chestera Thompsona na perkusji Johna Wettona, który grał na gitarze basowej i śpiewał, Iana McDonalda, na flecie, saksofonie, instr. klawiszowych i gitarze. On potrafi grać na wielu instrumentach. Mamy trochę materiału nagranego na kasecie video z koncertów w Japonii. Będzie on dostępny w przyszłym roku. Podobnie album koncertowy, który też wkrótce będzie wydany. 15- Czy planujesz występy w Europie? W tej chwili czekam na reakcję publiczności na nasz album. Jeśli zainteresowanie będzie tak duże jak w Japonii to na pewno pojedziemy na tournee. Ale nie wiem czy będzie możliwe ponowne zebranie wszystkich tych gwiazd na jednej scenie. Może to być bardzo skomplikowane. W końcu ludzie, z którymi koncertowałem stworzyli prawdziwą supergrupę. Mają też sporo solowych projektów. Bardzo trudne będzie to też z finansowego punktu widzenia. W końcu są to same gwiazdy. O wiele łatwiej jest nagrywać z nimi w studiu. 16- Może zawitacie do naszego kraju. Biorę pod uwagę wszystkie możliwości. Jeśli tylko warunki będą odpowiednie i wystarczająco duże zainteresowanie - na pewno przyjedziemy do Polski. 17- Myślę, iż przyjęcie Twojej płyty w naszym kraju będzie bardzo ciepłe. Mam nadzieję. Mam też nadzieję, że ze strony promotorów reakcja będzie równie duża. Marcin Jędrzejewski, Piotr Rokicki