We wtorek wieczorem grupa wróciła do Szczecina. Jak mówi ksiądz Paweł Płaczek, Kuria Metropolitalna od ponad roku wspiera dzieci w położonej z dala od cywilizacji szkole w Kipsing.

- To, co sobie uświadamiam jeszcze coraz bardziej to konkretna pomoc, jaką my możemy udzielać. Z Polski powinna być pomoc udzielana na miejscu. Oni tego potrzebują. Oni są związani ze swoją kulturą, krajem, a nie są na pewno winni temu, że jest tak potworna bieda, jak mogliśmy zobaczyć. Pomagajmy, bo to nas na pewno uszlachetnia. To, co mówił Jan Paweł II, że lepiej zawsze być człowiekiem niż posiadać, niż mieć - mówi ks. Płaczek.

Dzięki pomocy Kurii już ponad 360 dzieci może chodzić do szkoły z internatem i wyżywieniem. Dzieci są finansowane w ramach projektu „Adopcja na odległość". Za równowartość 100 dolarów można opłacić roczne czesne dzieci w szkole w Kipsing.

Ksiądz Piotr Sobczyński z Wolina zdecydował się na opłacanie czesnego dwójce dzieci z Kipsing.

- To, co na pewno zostało najbardziej w pamięci, to wszystkie spotkania, wszystkie twarze. Chyba najmocniej przeżyliśmy to, co było w Kipsing, w szkole, w przedszkolu. Tam, gdzie mogliśmy realizować cel naszej podróży, czyli rozdawać piórniki. Warto pamiętać o spojrzeniach tych dzieci. Bardzo wdzięcznych, pełnych nadziei i miłości. Do ludzi, którzy są im obcy, a i tak było widać, że kochają bezwarunkowo - powiedział ks. Sobczyński.

W adopcję na odległość a także zbiórkę piórników dla dzieci z Kipsing zaangażowało się ponad 70 szkół z województwa zachodniopomorskiego.