Nie ma co ukrywać, za dzieciaka była łobuzem i tak jej już chyba zostało. Sama o sobie mówi, że jest złośliwa i pyskata, waleczna i władcza. Krótko mówiąc, ma charakterek. Kiedy 7 lat temu w finale Idola ogłoszono, że to ona jest zwyciężczynią, była tak zaskoczona na scenie, że pod nosem wymsknęło jej się cicho niecenzuralne ,,o k***a!”. Niektórzy z widzów zresztą to dostrzegli. A Idola wygrała zdecydowanie. Dostała 69 % głosów. Jej rywalem w finale był Kuba Kęsy.
Jak tak popatrzeć na listę zwycięzców Idola, to tylko Brodka dała radę i dziś rzeczywiście jest idolem. Alicja Janosz, Krzysztof Zalewski i Maciej Silski tak dobrze sobie nie poradzili.
Nasza bohaterka jest góralką z Twardorzeczki koło Żywca. Pochodzi z rodziny o tradycjach muzycznych. Na różnych instrumentach w jej rodzinie grali dziadek, rodzice i brat. Ona sama śpiewała kiedyś w zespole ludowym. Grała też na skrzypcach. Miała zaledwie 17 lat, gdy wygrała Idola i trafiła na polskie listy przebojów. Od początku udawało jej się lansować fajne przeboje. Zaraz po Idolu wydała zresztą swoją debiutancką płytę, trochę jeszcze przypadkową, bo część piosenek na tej płycie to tzw. covery, czyli przeróbki piosenek m.in. Lenny’ego Kravitza, Ala Greena, Marvina Gaye’a, Krisa Kristoffersona, a reszta to były nowe polskojęzyczne piosenki, zrobione wtedy głównie we współpracy z Bogdanem Kondrackim i Anią Dąbrowską. I od takiej polskojęzycznej piosenki zaczęła się kariera Brodki na listach przebojów. To był wrzesień 2004 roku, gdy pojawiła się ona po raz pierwszy na Szczecińskiej Liście Przebojów, śpiewając utwór zatytułowany ,,Ten”. Muzykę do tego utworu Brodka skomponowała z Bogdanem Kondrackim, słowa napisała z Anią Dąbrowską. Piosenka doszła do drugiego miejsca SLiP’u. Brodka przegrała wtedy tylko z Rammsteinem. Dobrze sprzedawała się też cała płyta, która szybko zdobyła status złotej, a wtedy trzeba było sprzedać znacznie więcej, ponad dwa razy więcej egzemplarzy niż dziś, żeby na to zasłużyć.
Niedługo potem posypały się kolejne wyróżnienia dla młodej gwiazdy – nominacja do ,,Paszportu Polityki”, a także nominacje do Fryderyków 2004 w kategoriach ,,nowa twarz fonografii”, ,,wokalistka roku” i ,,album roku”. W 2005 roku przyszło też zwycięstwo na festiwalu w Opolu w konkursie premier. Sukces ten odniosła dzięki piosence ,,Miałeś być”, która okazała się także wielkim sukcesem Brodki na SLiP’ie, bo dzięki temu utworowi właśnie po raz pierwszy i jak do tej pory jedyny wygrała ona na SLiP’ie. Było to w lipcu 2005 roku. A co ciekawe tekst tej piosenki napisał Andrzej Piaseczny.
Dobrze sprzedała się także następna płyta Brodki ,,Moje piosenki". To z niej pochodzą takie przeboje jak ,,Znam cię na pamięć" czy ,,Miał być ślub". Ale to nie był zbyt duży krok do przodu. Monika zaczęła zresztą nabierać przekonania, że musi dokonać jakiegoś zwrotu w karierze, tak żeby słuchacz przestał mieć wreszcie problem z odróżnieniem jej od Dąbrowskiej i innych gwiazd polskiej piosenki. Sama przestała się utożsamiać z piosenkami ze swoich dwóch pierwszych płyt i dlatego pojawił się w niej silny impuls do zmiany.
Ale na kolejną płytę przyszło nam czekać bardzo długo, bo aż 4 lata. Brodka miała duży problem z zaangażowaniem producenta muzycznego. Niestety nie zdradziła o kim mowa, ale najpierw zgłosiła się do pana, z którym pół roku rozmawiała, jak ta płyta ma brzmieć i nie doszła z nim do porozumienia. Z kolejnym producentem problem polegał na tym, że ciągle brał się za inne rzeczy, a jej płytę zrzucał na koniec. Brodka zaczęła już niestety tracić cierpliwość - pomyślała nawet, że nie będzie robić tej płyty... W końcu jednak, postanowiła dać szansę Bartkowi Dziedzicowi, w którego możliwości początkowo nie wierzyła i dopiero po czasie uświadomiła sobie, że to jest właśnie ta osoba, której szukała. No i z nim właśnie nagrała ,,Grandę", płytę, która nie dość, że zyskała świetne recenzje, to jeszcze dobrze się sprzedała. Sprzedaż tego albumu przekroczyła próg 30 tysięcy egzemplarzy, co w dzisiejszych czasach daje płytę platynową.
Utwory na ten album (poza jednym) Brodka skomponowała wspólnie z Bartkiem Dziedzicem, a słowa do piosenek pomogli jej pisać Radek Łukasiewicz z grupy Pustki i Jacek Szymkiewicz z Pogodna. Sama początkowo chciała napisać wszystkie teksty, bo wydawało jej się to bardzo proste. Ale wychodziły jej jakieś rymowanki, których nie dałoby rady zaśpiewać. Zaczęła się więc rozglądać za ludźmi, którzy pomogą jej zrealizować własne wizje literackie i dorzucą do tego pewien rodzaj absurdu i zabawy słowem. Uznała, że najlepiej sprawdzą się właśnie Radek Łukasiewicz i Jacek Szymkiewicz. Długie godziny dyskutowała z nimi potem na temat tego, o czym mają być poszczególne utwory, co będzie w zwrotce, a co wyjaśni się w refrenie. Jaka sama potem powiedziała: ,,Miałam niesamowite szczęście, że się zgodzili".
Na płycie zagrało kilku świetnych muzyków, między innymi ojciec piosenkarki, Jan Brodka, który zagrał na dudach i trombicie. Wszystkie utwory Brodka zaśpiewała po polsku, oprócz jednego (ostatniego na płycie), wykonanego po francusku.
W ten właśnie sposób Brodka dokonała radykalnego zwrotu w swojej karierze muzycznej i weszła na zdecydowanie wyższy poziom artystyczny. Teraz z wielką niecierpliwością będziemy czekać na to, co pokaże na swoim kolejnym albumie. Kiedy się ukaże, tego oczywiście jeszcze nie wiadomo. Za wcześnie o tym mówić, tym bardziej, że Brodka sama przyznaje w różnych wywiadach, że jest trochę leniuszkiem. Na szczęście jednak bardzo utalentowanym leniuszkiem ;) Stać ją na wiele i z pewnością dostarczy nam jeszcze bardzo wielu emocji muzycznych najwyższej próby!
26-05-2011