Amy była jednym z najwspanialszych głosów Londynu. Ta niezwykle charyzmatyczna wokalistka o polsko-rosyjskich żydowskich korzeniach to też jedna z najtragiczniejszych biografii współczesnej muzyki rozrywkowej. A jej największy przebój to piosenka, która mimo bardzo bezpośredniego i jasnego przekazu w tytule i refrenie, śpiewana jest z uśmiechem na ustach. Choć nie powinna.