Przebudowa zabytkowego budynku przy ulicy Św. Ducha pochłonęła 15 milionów złotych. Obiekt, oddany do użytku w połowie ubiegłego roku, przeszedł już jeden remont. W grudniu na renowację tynków w piwnicy i holu magistrat wydał ponad 18 tysięcy złotych.

- Niewielkiemu zniszczeniu uległy też książki oraz szafa, ale to jest już załatwione. Remonty będą się odbywać za każdym razem, gdy zajdzie taka konieczność - tłumaczy przedstawiciel zarządcy Trafostacji Sztuki, Hanna Hanć.

Urzędnicy wyjaśniają, że nie dało się osuszyć murów zabytkowej transformatorowni podczas generalnego remontu, stąd gwarancja nie objęła dodatkowych prac.

Co więcej, problem najprawdopodobniej będzie powracał. Trzeba więc liczyć się z tym, że co jakiś czas tynki będą skuwane. To dlatego, że gmach ma prawie sto lat, a przez ostatnich kilkanaście dach nie był łatany.

- Do ścian dostało się mnóstwo wilgoci, a mury Trafostacji są bardzo grube. Z racji tego, że izolacja zewnętrzna została dobrze wykonana, to zasolenie może wychodzić tylko wewnątrz budynku - tłumaczy Łukasz Kolasa z biura prasowego urzędu. - Nie ma takich możliwości technicznych, aby całkowicie wyeliminować wilgoć, która nagromadziła się tam przez kilkanaście lat.

Potwierdza to projektant Trafostacji Sztuki - architekt Jacek Lenart. Jak nam powiedział, przewidywał, że ściany będą wilgotnieć. Według jego szacunków, może to trwać nawet trzy lata.

Innego zdania jest radna niezrzeszona Małgorzata Jacyna-Witt, która prosiła miasto o wyjaśnienia. - Nie przygotowano odpowiedniego zakresu robót dla wykonawcy, który korzystając z tego, otrzymuje teraz dodatkowe pieniądze za remont obiektu, który już wcześniej wyremontował - twierdzi radna.

Za pierwszy remont zapłaciło miasto. Biuro prasowe urzędu informuje, że koszty kolejnego osuszania będzie musiał ponieść zarządca w ramach budżetu, który dostaje od magistratu na prowadzenie galerii.

Żaden z ekspertów budowlanych, z którymi rozmawialiśmy, nie chciał - bez oglądania budynku i zapoznania się z dokumentami - oceniać inwestycji.