Firmy, które działają na terenie upadłej Stoczni Szczecińskiej, dostaną długoterminowe umowy dzierżawy.
- Umowy mają być przynajmniej na dziesięć lat albo na czas nieokreślony. Nawet, żeby wziąć kredyt, to trzeba mieć dzierżawę na co najmniej dekadę - wyjaśniał Podlasiński.
Dodał, że teraz Silesia może zerwać umowę z trzymiesięcznym albo nawet miesięcznym okresem wypowiedzenia, a to utrudnia działalność.
- Pewien dżentelmen ze słynnej norweskiej firmy powiedział, że na razie nie może jeszcze dać nam kadłuba, bo proces technologiczny wynosi sześć-osiem miesięcy, a na terenie stoczni nie ma firmy, która miałaby dzierżawę na taki okres. Gdy zapytaliśmy się skąd wie, to odpowiedział, że "ma szpiegów" - mówił Podlasiński.
Obecnie tereny w stoczni dzierżawi kilkadziesiąt firm, które zatrudniają około 1500 osób. Katowicka Silesia powołała spółkę z siedzibą w Szczecinie, która ma utworzyć tam park przemysłowy i pozyskiwać inwestorów.
Posłuchaj "Rozmowy pod krawatem".