To finał procesu, który wytoczył były wychowanek ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie. Dorosły dziś mężczyzna twierdzi, że duchowny wykorzystywał go seksualnie. W latach 90. ksiądz D. pełnił funkcję dyrektora ośrodka.

Nie znamy uzasadnienia wyroku. Adwokat Michał Kelm, który reprezentuje byłego wychowanka, nie ujawnił szczegółów. Poinformował nas, że proces był tajny. Teraz mecenas czeka na pisemne uzasadnienie orzeczenia sądu. Decyzję o odwołaniu podejmie po zapoznaniu się z jego treścią.

Z kolei duchowny nie chciał rozmawiać. Odesłał nas do swojej kancelarii. Adwokat księdza zapowiedział, że udzieli komentarza w czwartek.

O rzekomym molestowaniu chłopców z ogniska napisała w 2008 roku "Gazeta Wyborcza". W reportażu "Grzech ukryty w Kościele" opublikowała relacje kilku wychowanków. Według dziennikarzy, kuria wiedziała o wykorzystywaniu nastolatków, ale przez lata hierarchowie tuszowali skandal. Wówczas duchowny zaprzeczał oskarżeniom, tłumaczył, że był "twardym szefem", stąd zarzuty.

Prokuratura wszczęła śledztwo. Dwukrotnie je umarzała, bo część zarzutów się przedawniła, a w przypadku innych brakowało dowodów.

Ksiądz Andrzej D. nie pełni funkcji duszpasterskich. Jako dyrektor Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II odpowiadał za budowę Domu Pomocy Społecznej w Szczecinie.