Miasto i Grupa Azoty nie mają nic do ukrycia, ale biznes rządzi się swoimi prawami. Tak prezydent Szczecina i wiceprezes Azotów tłumaczą, dlaczego od razu nie ujawnili, ile gmina zarobi na sprzedaży praw do nazwy hali Azoty Arena.
Miasto zobowiązało się zachować poufność, bo Grupa Azoty to podmiot giełdowy - mówi prezydent Szczecina Piotr Krzystek.
- To ma wpływ na kurs akcji, więc musimy się temu podporządkować. Wybór jest taki w tym przypadku, że albo uzależniamy dostęp do tej informacji od zgody Grupy Azoty, albo nie podpisujemy tej umowy. Pan prezes Jałosiński zachował się bardzo racjonalnie i podał tę kwotę. Prawdę mówiąc, gdyby ktoś studiował budżet miasta Szczecina, to doszedł by do tego jaka jest to kwota - mówi prezydent Krzystek.
Rozmowy handlowe trzeba utrzymywać w tajemnicy - wyjaśnia prezes Zakładów Chemicznych Police i wiceprezes Grupy Azoty Krzysztof Jałosiński.
- Jest to finał pewnych negocjacji. Biznes niechętnie dzieli się takimi informacjami, to nie może być wszystko na stole pokazywane. Zrozumieliśmy, że są to w jakiś sposób pieniądze publiczne i stąd stwierdziliśmy z panem prezydentem, że nie ma co dalej ukrywać tej informacji. Zwłaszcza, że prawo nakazuje tego typu rzeczy przekazywać - tłumaczy prezes Zakładów Chemicznych Police.
Za nazwanie hali przy ul. Szafera w Szczecinie halą Azoty Arena, firma zapłaci miastu 2 miliony 100 tysięcy złotych. Umowa została podpisana na trzy lata.