Strażak, kierowca i urzędnik - to tylko trójka piłkarzy Błękitnych Stargard, którzy dołożyli swoją cegiełkę, aby pokonać wicemistrza Polski. Po środowej porażce 1:3, Lech wrócił trenować do Poznania, a piłkarze ze Stargardu wrócili do pracy.
Bezcenne są jednak przywitania kolegów po meczu w pracy - mówi Tomasz Pustelnik, strażak i zdobywca dwóch goli w półfinałowym meczu z Lechem. - Pracuje dzisiaj nie na swojej zmianie, ale przez 24 godziny od 8 do 8 rano.
Pomocnikowi Błękitnych i kierowcy Maciejowi Więckowi szkoda jedynie, że po wygranym meczu w tygodniu nie ma czasu na zabawę. - O godzinie 6.20 pobudka, szybki prysznic, śniadanie i na 7 do pracy. O 15 koniec i na godzinę 16 na trening - tak wygląda mój dzień.
Robert Gajda do południa siedzi za biurkiem w miejskiej spółce ciepłowniczej, popołudniu gra w napadzie. Denerwuje się kiedy o jego drużynie mówi amatorzy, bo z torbą sportową do pracy nie chodzi. - W szatni mamy cały potrzebny sprzęt, każdy ma swoją szafkę. Z pracy na trening idę w garniturze.
Rewanżowy mecz w półfinale Pucharu Polski odbędzie się 9 kwietnia.