Zmiany w rządzie to działania pozorne - tak poniedziałkową rekonstrukcję rady ministrów komentowali w magazynie "Radio Szczecin na Wieczór" eksperci z Uniwersytetu Szczecińskiego.
W opinii politologa Andrzeja Furiera, wymiana ministrów to polityczna zagrywka Platformy Obywatelskiej.
- To jest zmiana pozorna. Zmiana obliczona na zagadanie, na pozorowanie tego, że zrozumiano lekcje z wyborów prezydenckich, że Platforma ją zrozumiała. Ta zmiana nic nie wnosi i myślę, że szkoda czasu, żeby dłużej się nad tym rozwodzić - mówił prof. Furier.
Według ekonomisty Waldemara Aspadarca, nie ma podstaw, by wierzyć, że zmiany nazwisk ministrów będą szły w parze ze zmianą jakości rządzenia.
- Otrzymujemy skrajnie żenująco niską jakość świadczonych usług przez państwo, więc nie ma powodu, żeby wierzyć, że zmieni się to - powiedział Aspadarec.
Socjolog Robert Bartłomiejski uważa, że zmiany w rządzie były niepotrzebne, a nowi ministrowie mają za mało czasu, by zdążyć coś zrobić przed wyborami parlamentarnymi.
- Trudno powiedzieć czy dobry lekarz będzie dobrze zarządzał ministerstwem i trudno powiedzieć czy wioślarz da sobie radę w ministerstwie sportu. Przez cztery miesiące za dużo nie uda się zrobić - mówił Bartłomiejski.
- Oni swoich gabinetów nie zdążą dobrze poznać, a co dopiero zrealizować jakieś projekty - wtrącił prof. Furier.
W poniedziałek po południu premier Ewa Kopacz podała nazwiska nowych ministrów. Resortem zdrowia pokieruje kardiochirurg i transplantolog prof. Marian Zembala. Ministrem sportu i turystyki zostanie były wioślarz Adam Korol. Tekę ministra skarbu państwa obejmie były prezydent Nowego Sącza Andrzej Czerwiński.
Zastąpili ministrów: Bartosza Arłukowicza, Andrzeja Biernata i Włodzimierza Karpińskiego, którzy w minioną środę złożyli dymisje, po tym jak w internecie pojawiły się zdjęcia akt śledztwa w sprawie tzw. "afery podsłuchowej".
- To jest zmiana pozorna. Zmiana obliczona na zagadanie, na pozorowanie tego, że zrozumiano lekcje z wyborów prezydenckich, że Platforma ją zrozumiała. Ta zmiana nic nie wnosi i myślę, że szkoda czasu, żeby dłużej się nad tym rozwodzić - mówił prof. Furier.
Według ekonomisty Waldemara Aspadarca, nie ma podstaw, by wierzyć, że zmiany nazwisk ministrów będą szły w parze ze zmianą jakości rządzenia.
- Otrzymujemy skrajnie żenująco niską jakość świadczonych usług przez państwo, więc nie ma powodu, żeby wierzyć, że zmieni się to - powiedział Aspadarec.
Socjolog Robert Bartłomiejski uważa, że zmiany w rządzie były niepotrzebne, a nowi ministrowie mają za mało czasu, by zdążyć coś zrobić przed wyborami parlamentarnymi.
- Trudno powiedzieć czy dobry lekarz będzie dobrze zarządzał ministerstwem i trudno powiedzieć czy wioślarz da sobie radę w ministerstwie sportu. Przez cztery miesiące za dużo nie uda się zrobić - mówił Bartłomiejski.
- Oni swoich gabinetów nie zdążą dobrze poznać, a co dopiero zrealizować jakieś projekty - wtrącił prof. Furier.
W poniedziałek po południu premier Ewa Kopacz podała nazwiska nowych ministrów. Resortem zdrowia pokieruje kardiochirurg i transplantolog prof. Marian Zembala. Ministrem sportu i turystyki zostanie były wioślarz Adam Korol. Tekę ministra skarbu państwa obejmie były prezydent Nowego Sącza Andrzej Czerwiński.
Zastąpili ministrów: Bartosza Arłukowicza, Andrzeja Biernata i Włodzimierza Karpińskiego, którzy w minioną środę złożyli dymisje, po tym jak w internecie pojawiły się zdjęcia akt śledztwa w sprawie tzw. "afery podsłuchowej".
- To jest zmiana pozorna. Zmiana obliczona na zagadanie, na pozorowanie tego, że zrozumiano lekcje z wyborów prezydenckich, że Platforma ją zrozumiała. Ta zmiana nic nie wnosi i myślę, że szkoda czasu, żeby dłużej się nad tym rozwodzić - mówił prof. Furie
- Otrzymujemy skrajnie żenująco niską jakość świadczonych usług przez państwo, więc nie ma powodu, żeby wierzyć, że zmieni się to - powiedział Aspadarec.