Za mało repatriantów przyjeżdża do Polski - uważają ci, którzy z krajów byłego Związku Radzieckiego przenieśli się do zachodniopomorskiego. W tym roku tylko Białogard i Stepnica zadeklarowały przyjęcie repatriantów - łącznie trzech rodzin.
Andrzej Jaworski przeprowadził się wraz z rodziną do Szczecina w 1996 roku z Kazachstanu. Jak mówi, wielu zostało w kraju.
- Jak dostali przyrzeczenie list repatriacyjnych, ludzie sprzedawali cały dobytek, siedzieli na walizkach i czekali na wyjazd. I co? Najwyraźniej nic - komentuje Jaworski.
W Zachodniopomorskiem mieszka ponad 500 repatriantów i członków ich rodzin - m.in. w Szczecinie, Karlinie, Bornem Sulinowie oraz Policach. Mogłoby być ich więcej - uważa Władysław Diakun, burmistrz Polic.
- Jakbym miał dofinansowanie, to rodzinę na pewno mógłbym przyjąć. Jakby to zrobiły wszystkie samorządy i mieliby dofinansowanie z państwa, to problem naszych rodaków byłby rozwiązany nie teraz, a 10-15 lat temu - mówi Diakun.
Procedura repatriacyjna może trwać nawet ponad 10 lat. Niektórzy nie wytrzymują próby czasu i przyjeżdżają na własną rękę - mówi Nelli Kopańska z ZUW-u.
- Mając wizę repatriacyjną przyjeżdżają, kupują za własne pieniądze mieszkanie, poszukują pracy i zostają w Polsce - wyjaśnia Kopańska.
Kilka dni temu Rada Ministrów zdecydowała przeznaczyć dodatkowe 30 milionów złotych na pomoc dla repatriantów. Przedstawiciele PiS-u twierdzą, że nie pieniądze są problemem a wadliwa ustawa o repatriacji. Według nich w latach 2008 do 2014 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zwróciło do budżetu państwa ponad 16 mln zł przeznaczone na wsparcie rodaków ze wschodu i ich potomków.
W bazie "Rodak" przez MSW jest zarejestrowanych ponad 2,5 tysiąca osób, które deklarują chęć przyjazdu do Polski.
- Jak dostali przyrzeczenie list repatriacyjnych, ludzie sprzedawali cały dobytek, siedzieli na walizkach i czekali na wyjazd. I co? Najwyraźniej nic - komentuje Jaworski.
W Zachodniopomorskiem mieszka ponad 500 repatriantów i członków ich rodzin - m.in. w Szczecinie, Karlinie, Bornem Sulinowie oraz Policach. Mogłoby być ich więcej - uważa Władysław Diakun, burmistrz Polic.
- Jakbym miał dofinansowanie, to rodzinę na pewno mógłbym przyjąć. Jakby to zrobiły wszystkie samorządy i mieliby dofinansowanie z państwa, to problem naszych rodaków byłby rozwiązany nie teraz, a 10-15 lat temu - mówi Diakun.
Procedura repatriacyjna może trwać nawet ponad 10 lat. Niektórzy nie wytrzymują próby czasu i przyjeżdżają na własną rękę - mówi Nelli Kopańska z ZUW-u.
- Mając wizę repatriacyjną przyjeżdżają, kupują za własne pieniądze mieszkanie, poszukują pracy i zostają w Polsce - wyjaśnia Kopańska.
Kilka dni temu Rada Ministrów zdecydowała przeznaczyć dodatkowe 30 milionów złotych na pomoc dla repatriantów. Przedstawiciele PiS-u twierdzą, że nie pieniądze są problemem a wadliwa ustawa o repatriacji. Według nich w latach 2008 do 2014 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zwróciło do budżetu państwa ponad 16 mln zł przeznaczone na wsparcie rodaków ze wschodu i ich potomków.
W bazie "Rodak" przez MSW jest zarejestrowanych ponad 2,5 tysiąca osób, które deklarują chęć przyjazdu do Polski.