Wiejskie szkoły mają dostawać więcej pieniędzy, a biedne gminy ma być stać na wypłacanie stypendiów uczniom - tak zapowiada Ministerstwo Edukacji ustami kuratorów. W resorcie trwają prace nad zmianami w finansowaniu oświaty.
- To jest około 40 procent tego, co mogłyby wykorzystać samorządy na stypendia i zasiłki. Proponuje się, by ten wkład własny uzależnić od zamożności gminy czyli, dokładnie rzecz biorąc, od wskaźnika dochodowości na mieszkańca gminy - mówi zachodniopomorski wicekurator oświaty Robert Stępień.
Inny ma być też mechanizm naliczania subwencji oświatowej. Minister chce, by jej wysokość zależała nie tylko od liczby uczniów, ale i liczby klas. Skorzystają szkoły, które mają klasy liczące mniej niż 16 dzieci.
- Korzyść będzie widoczna na wsi i w miastach do pięciu tysięcy mieszkańców - zaznacza Robert Stępień.
Jak dokładnie będzie naliczana subwencja - prawdopodobnie dowiemy się za kilka tygodni. Według zapowiedzi, projekt ustawy będzie gotowy do końca marca, a zmiany wejdą życie w styczniu przyszłego roku.