Dyrektor biura prezesa IPN-u Andrzej Arseniuk mówi, że o rezygnacji ze skansenu w Bornem zdecydował przede wszystkim brak pieniędzy. Przypomina, że poprzednie władze Instytutu szacowały, że stworzenie parku z pomnikami będzie kosztowało ponad dwa miliony złotych.

- Za samym pomysłem nie poszły żadne rozwiązania. Nie wymyślono jak to robić i kto ma to finansować. Stąd, po pewnych też i finansowych wyliczeniach, okazało się, że w takim kształcie skansen w Bornem Sulinowie nie powstanie. Ponieważ nie ma też takich możliwości, aby organizacyjnie, jedna instytucja takie przedsięwzięcie mogła udźwignąć - tłumaczy Arseniuk. - To jest gigantyczna machina biurokratyczna, finansowa. Ktoś musi zapłacić za rozbiórkę, a następnie taki pomnik trzeba przewieźć do Bornego Sulinowa. Czym? Kto transportuje? Jak to wszystko wygląda?

Władze Bornego Sulinowa - miasteczka, które jeszcze na początku lat 90. było garnizonem radzieckiej armii w Polsce - chciały sprowadzić do siebie demontowane w innych miastach pomniki poświęcone armii radzieckiej i w ten sposób - jak przekonywała burmistrz Renata Pietkiewicz-Chmyłowska - stworzyć turystyczny hit.

- Do tych pamiątek ściągają ludzie, autentycznie zainteresowani ze względów historycznych i naukowych - wyjaśniała burmistrz.

Andrzej Arseniuk zapewnia, że Instytut Pamięci Narodowej "nie porzuca całkowicie pomysłu", ale "będzie on realizowany w innym kształcie". Nie zdradza jednak szczegółów.