Pamięć i ocena po latach. W Szczecinie odbyła się konferencja z okazji nadchodzącej 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
- Około godziny 8 obudziłem się i przez okno zobaczyłem przejeżdżające czołgi. Wiedziałem, że do stoczni będzie trudno dojechać. Zajechałem od zaplecza, samochód zostawiłem na parkingu i bocznym wejściem wszedłem na bramę stoczni. Przy niej straż przemysłowa stwierdziła, że był dyrektor, jest stan wojenny i stocznia jest zamknięta - wspomina Józef Kalemba, były przewodniczący "Solidarności" w Szczecińskiej Stoczni Remontowej "Gryfia".
Tylko cudem podczas pacyfikacji stoczni nikt nie zginął, ale obraz pustych półek w sklepach i wszechobecny terror władzy to wspomnienia, które zostały z nami na całe dekady - dodał dr Robert Kościelny, historyk.
- Jedną z nich jest to, że nie możemy się jakby duchowo podnieść. Okres stanu wojennego to był wielki cios w nadzieje Polaków. Trochę to nas podłamało - mówi Kościelny.
W stanie wojennym na ulice wyszło łącznie 70 000 żołnierzy i 30 tys. milicjantów. Władza bezprawnie aresztowała i uwięziła w ośrodkach internowania kilka tysięcy osób - głównie działaczy opozycji.
Konferencję zorganizowało Stowarzyszenie Fidei Defensor.
Z okazji 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Radio Szczecin oraz szczeciński oddział IPN organizują debatę w studiu S1 w sobotę o godzinie 17.45. Przed budynkiem radia staną zabytkowe pojazdy użyte do pacyfikacji protestujących.
Jak mówi Józef Kalemba, były przewodniczący "Solidarności" w Szczecińskiej Stoczni Remontowej "Gryfia", 13 grudnia 1981 roku na zawsze pozostanie w jego pamięci.