Deszcz nie pokrzyżował planów szczecińskim wędrowcom. Ulicami naszego miasta przeszedł barwny, rozśpiewany i rodzinny korowód, czyli Orszak Trzech Króli.
Zaraz po jasełkach mieszkańcy Szczecina wyruszyli spod Urzędu Miasta kierując się na plac Adamowicza.
- Maszerujemy jak co roku od czterech lat. - Z całą rodziną, żeby uczcić ten marsz Trzech Króli. - Z Bogiem, szczęśliwie żyć. - Mimo pogody jesteśmy naszykowani, kanapka, śniadanie jest i w drogę. - Jak się chce obchodzić święta, to żadna pogoda nie przeszkodzi - mówią uczestnicy.
W trakcie Orszaku Trzech Króli wolontariusze zbierali do puszek m.in. datki na pomoc dla dzieci na Syberii.
- Maszerujemy jak co roku od czterech lat. - Z całą rodziną, żeby uczcić ten marsz Trzech Króli. - Z Bogiem, szczęśliwie żyć. - Mimo pogody jesteśmy naszykowani, kanapka, śniadanie jest i w drogę. - Jak się chce obchodzić święta, to żadna pogoda nie przeszkodzi - mówią uczestnicy.
- To jest integracja całego środowiska. Przychodzą tutaj różni ludzie, ludzie wiary. Mogą przyjść też osoby, które są poszukujące i też tutaj znajdą dla siebie miejsce. Wspólny śpiew, wędrowanie. Bardzo się cieszymy, że to jest takie wędrowanie z rodzinami - mówi arcybiskup Wiesław Śmigiel, metropolita szczecińsko-kamieński.
W trakcie Orszaku Trzech Króli wolontariusze zbierali do puszek m.in. datki na pomoc dla dzieci na Syberii.
Edycja tekstu: Michał Król