Zmiany w finansowaniu dyscyplin olimpijskich zapowiada minister sportu. Witold Bańka o szczegółach nie informuje, ale daje do zrozumienia, że na większe pieniądze będą mogły liczyć te dyscypliny, które kibicom dają powody do radości, a sportowcom medale.
Na pomyśle ministerstwa sportu stracić może np. związek pływacki. Teraz pod względem wysokości dotacji jest czwarty. W tym roku dostał 7,5 miliona, a żaden z pływaków nie wystąpił nawet w finałowym wyścigu w Rio.
Propozycja zmian nie podoba się trenerowi MKP Szczecin Mirosławowi Drozdowi. - To jest bzdura. Pływanie jest najbardziej medalodajną dyscypliną olimpijską, zaraz po lekkiej atletyce. Jakieś tam tradycje w pływaniu mamy oraz zawodników z potencjałem - komentuje Drozd.
Z kolei kolarstwo przyniosło Polsce dwa medale w Rio, a na liście finansowej jest dopiero ósme. Dostało niecałe sześć milionów, czyli mniej niż np. związek podnoszenia ciężarów. Dlatego pomysł podoba się kolarzowi Piasta Szczecin Damianowi Zielińskiemu. - Uczciwie jest dawać na te konkurencje, które mają realną szansę na sukcesy - uważa kolarz.
Minister nie poinformował, kiedy ewentualne zmiany wejdą w życie. Jak stwierdził, "potrzebna jest analiza stanu faktycznego w dyscyplinach".