Trzeba bardzo nie lubić muzyki inspirowanej Afryką, aby nie zachwycić się tym krążkiem. Angelique Kidjo popełniła kolejną płytę, której słucha się w sposób zupełnie niezobowiązujący całymi godzinami. Dużo tu oczywiście rytmów,nade wszystko rytmów afrykańskich, ale i też wiele w samej muzyce europejskiej przestrzeni, tej małomiasteczkowej - nie, zaś wielkomiejskiej. Gdyby wskazać na uczucie towarzyszące słuchaniu Djin Djin- to z pewnością byłaby to niesmutna, „nieciężka” zaduma. I na wzór właśnie tego uczucia należy podejść do tej płyty, aby ją zrozumieć, a przede wszystkim odczuć, bowiem jej moc tkwi w prostej odczuwalnej szczerości. Najbardziej cieszą te kompozycje, w których głos rozciągnięty jest na całą ciągłość utworu i przyćmiewa tylko tlące się w oddali dźwięki instrumentówjak np. w „Salala” czy „Pearls”. Płycie towarzyszą osobistości muzycznew postaci : Branforda Marsalisa, Petera Gabriela, Carlosa Santany, Joss Stone, Ziggy’ego Marleya czy Alicii Keys. Żal tylko, że krążek nie zawiera ani jednej piosenki, która by przypominała doskonałość „Black Ivory Soul”.


Radio Szczecin